Jan wróci do swej rodziny, będzie pił, bił i gwałcił. Ale wieś powita go pewnie jak bohatera.
Jan M. na rozprawę o molestowanie córeczki czekał w areszcie przez dwa lata. Wychodzi, wraca do dzieci. Bo sąd nie zdążył wydać wyroku.
Wiesław Płonka, szef Sądu Rejonowego w Żywcu: – Nie ma wyroku, bo na rozprawach nie było oskarżonego. Policja dowiozła aresztanta ledwie na sześć z dwunastu wyznaczonych posiedzeń.
Wiesław Mizia z Komendy Okręgowej Policji w Bielsku-Białej: – Policja nie dowiozła, bo nie miała środków. Obsługujemy kilka sądów.
Polityka
34.2003
(2415) z dnia 23.08.2003;
Kraj;
s. 27