Archiwum Polityki

Konserwatywne konserwatoria

Niedawno zakończył się 55 Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach Zdroju. Była to – jak na polskie standardy – impreza dość niezwykła, zważywszy że spotkali się na niej zwycięzcy aż siedemnastu światowej rangi konkursów z kilku ostatnich lat. Niestety, wśród kilkunastu młodych artystów zabrakło Polaków. I nic dziwnego. Albowiem żaden polski pianista nie wygrał znaczącego konkursu od 25 lat, czyli od czasów pamiętnego sukcesu Krystiana Zimermana w Konkursie Chopinowskim.

Czy zatem przez całe pokolenie słynący niegdyś ze swej pianistyki Polacy nie wyłonili spośród siebie ani jednego wirtuoza światowego formatu? I tak, i nie. W 1980 roku trzecie miejsce na Konkursie zajmuje Ewa Pobłocka. To samo miejsce w kolejnym Konkursie przypadło Krzysztofowi Jabłońskiemu. Ale później jest rok 1990 i brak polskiego finalisty. Wreszcie pięć lat temu, na ostatnim – szóstym – finałowym miejscu znalazła się Magdalena Lisak. Jej obecność w finale była jednak wypadkową oczekiwań polskiej publiczności i moralnej presji wywieranej na jurorach, wśród których większość stanowili polscy pedagodzy. Zresztą poziom ostatniego Konkursu był – delikatnie mówiąc – średni. Dalszy rozwój kariery Magdaleny Lisak świadczy o tym, że ówczesny wybór pomiędzy przeciętną poprawnością polskiej uczestniczki a niewątpliwym talentem, jaki zaprezentował odrzucony w eliminacjach Nelson Goerner, stawia pod znakiem zapytania obiektywizm lub kompetencje jury.

Mówiąc zatem nadal o światowym poziomie polskiej pianistyki pozostajemy w świecie ułudy. Tak było, ale przed wojną i na pierwszym powojennym Konkursie Chopinowskim w 1949 roku. Polacy sięgnęli wówczas po wszystkie bez mała nagrody. Nieźle było także nieco później, gdy sukcesy odnosili – Adam Harasiewicz, Marta Sosińska, Piotr Paleczny i Janusz Olejniczak. Teraz zaś, od ćwierćwiecza, z konkursów wracamy z reguły na tarczy.

Dreszcz jurora

Pianistyka, jak każda z dziedzin sztuki, jest z natury swojej niewymierzalna. Oceniający krytycy i recenzenci starają się jednak stosować kryteria wymierne. Czy wykonawca stara się wiernie trzymać zapisu nutowego, czy gra czysto i posiada umiejętność frazowania, czy należycie stosuje rubato, czy wreszcie ma coś własnego do powiedzenia. I w tym momencie wchodzimy na teren kryteriów niewymiernych.

Polityka 37.2000 (2262) z dnia 09.09.2000; Kultura; s. 44
Reklama