Archiwum Polityki

Bal małych świętych

Do faworytów naszego rynku muzycznego – ludowych Brathanków i niezatapialnej Budki Suflera – niespodziewanie dołączyła Arka Noego. Okazało się, że śpiewający religijne piosenki zespół złożony ze znanych muzyków i gromady ich dzieci zdystansował tak oklaskiwany w Opolu „Bal wszystkich świętych”.

Płyta „A gu gu” ukazała się na początku kwietnia i już wkrótce stała się najlepiej sprzedającym się albumem tego roku. Wprawdzie liczba zamówień na piosenki Arki Noego – ponad dwieście tysięcy – nie jest imponująca w porównaniu z Kayah i Goranem Bregoviciem, ale inni muzycy mogą o niej w tych trudnych dla fonografii czasach najwyżej pomarzyć. Utwory „A gu gu” czy „Święty Święty uśmiechnięty” znajdują się na listach przebojów, a teledyski puszczane są nie tylko w „Ziarnie”, katolickim programie dla młodych widzów, ale także między programami dla dorosłych.

Jednak w tym przypadku nie wydaje się, by fenomen popularności Arki Noego dało się wyjaśnić sprawną kampanią reklamową, zwłaszcza że o wytwórni S.D.C., gdzie ukazało się „A gu gu”, słyszał naprawdę mało kto. Nie wydaje się też, by o sukcesie decydowało religijne przesłanie piosenek. Przecież nurt tak zwanego rocka katolickiego nie jest w Polsce zjawiskiem nowym, a Houk, Armia czy 2 TM 2,3 kierowane są przez wytrawnych rockmanów, których losy nie zawsze przecież przypominały żywoty świętych. Jednak żadna z tych grup nie zaistniała tak spektakularnie jak właśnie Arka Noego, podobnego sukcesu nie osiągnęły też choćby New Life’M. z Natalią Niemen albo DEUS MEUS – zespoły odwołujące się do innych jeszcze źródeł niż ostry rock i reggae.

Biografia Roberta Friedricha, pomysłodawcy Arki i kompozytora większości repertuaru, nie odstaje od dziejów nawrócenia, jakiego doświadczyli inni muzycy. Ten wokalista i świetny gitarzysta, bardziej znany w rockowym światku jako Litza, swoją profesjonalną karierę zaczynał w zespole Turbo dobrze pamiętającym jeszcze lata 80. Później Litza stał się czołową postacią w Acid Drinkers, najpopularniejszym zespole heavymetalowym ostatniej dekady.

Polityka 37.2000 (2262) z dnia 09.09.2000; Kultura; s. 50
Reklama