Archiwum Polityki

Rekordzista Mitch

Huragany należą do zjawisk, które budzą grozę i fascynują zarazem, jak wulkany albo tornada. Są jednak bardziej przewidywalne. Demony budzą się latem, ale tak naprawdę dopiero z końcem sierpnia zaczyna się ich doroczny festiwal. Przynajmniej na północnej półkuli. Wtedy oceany są już na tyle dobrze nagrzane, by zacząć napędzać ogromne wiry, które potem wędrują ku lądowi, gdzie niszczą i zabijają.

Fizyka uczy, że ciepłe płyny wznoszą się, a zimne opadają. Na przykład woda w garnku. Gorąca wznosi się ku pokrywce, gdzie stygnie i zaczyna opadać na dno. Te ruchy (zwane konwekcyjnymi) można oglądać gotując grysik, którego drobne ziarnka podrywają się ku górze, by po chwili opaść. Jeśli zgodnie z radami dobrych kucharek będziemy gotować na małym ogniu, zobaczymy w tym wznoszeniu się i opadaniu pewną prawidłowość. Ziarnka zataczają w garnku zamknięte linie, pokazując w ten sposób komórki konwekcyjne, które wyznaczają obieg wody.

Powietrze też jest płynem (płyny to ciecze i gazy, bo tak jedne jak drugie mogą płynąć) i w atmosferze dzieje się z nim mniej więcej to samo, co z wodą w garnku. Podgrzewane wznosi się, zimne opada. Tam gdzie powietrze się wznosi, ubywa go, ciśnienie zatem maleje – i tak tworzy się niż. I na odwrót: tam gdzie powietrze opada, jest go więcej, a więc ciśnienie rośnie – powstaje wyż.

W ciągłym ruchu

Żeby powstał huragan, potrzebne są: niż, dużo ciepła i dużo wilgoci. Wilgoć i ciepło są paliwem huraganów, a niże ich zarodkami. Na brak niżów nie można się uskarżać. Atmosfera Ziemi jest w ciągłym ruchu, niże i wyże przesuwają się nad oceanami i kontynentami. Pod zwrotnikiem Raka wędrują ze wschodu na zachód, popychane wiejącymi tam pasatami. Ciśnienie powietrza pulsuje tam w niemal regularnym cztero–pięciodniowym rytmie.

W tropikach jest ciepło, nawet gorąco – zwłaszcza latem. Już od kwietnia dzień w dzień słońce podgrzewa ocean. Temperatura wód wzrasta, aż wreszcie – z reguły pod koniec sierpnia – ocean jest już tak rozgrzany, że może uruchomić huraganową maszynerię. Rozgrzane wody parują i nasycają wilgocią (parą wodną) powietrze ponad nimi, które też się nagrzewa i – w centrum niżu – wznosi ku górze, a wznosząc się – stygnie.

Polityka 37.2000 (2262) z dnia 09.09.2000; Społeczeństwo; s. 74
Reklama