Archiwum Polityki

Lato śnieżnej kuli

Trzynastu kandydatów do urzędu prezydenta RP zdołało zebrać wymagane ordynacją 100 tys. podpisów. Komitety wyborcze zarejestrowały wcześniej 21 kandydatów, liczba pretendentów znacznie więc zmalała. Zniknęli przede wszystkim kandydaci zupełnie nieznani, egzotyczni, którzy tym razem nie zdołali się nawet jako tako zareklamować.

Polska demokracja normalizuje się: w wyborach startują przedstawiciele realnych sił politycznych, polityczne osobowości, wyraźnie przestaje działać obecny jeszcze w 1995 r. mit sukcesu człowieka znikąd (przypadek Tymińskiego z 1990 r.). W gronie obecnych kandydatów jedynie Bogdan Pawłowski, przedsiębiorca z Szamotuł, jest postacią spoza politycznego establishmentu (startował już w 1995 r., ale wycofał się przekazując głosy Lechowi Wałęsie). Pozostali albo stoją na czele formacji politycznych, albo próbują je budować uznając wybory prezydenckie za próbę policzenia elektoratu przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.

Po wyborach 1995 r. skutkiem dużej liczby kandydatów egzotycznych powszechny był postulat zmiany ordynacji i podniesienia poprzeczki: 100 tys. podpisów to za mało, niech ich będzie 300 tys., a nawet pół miliona, by nie ośmieszać demokracji kandydatami niepoważnymi – mówiono. Okazało się jednak, że 100 tys. podpisów nie jest łatwo zebrać, jeżeli wyeliminuje się handel nimi, który w poprzednich wyborach miał wręcz hurtowy charakter (czy obecnie nie sprzedawano i nie kupowano czegoś w detalu, do końca oczywiście nie wiadomo, ale niewątpliwie handel podpisami został zredukowany do minimum). Tym razem musiały się napracować struktury partyjne, komitety związkowe i społeczne. Z doświadczeń PKW wynika, że zwykle ok. 10 proc. podpisów ma wady (nie muszą one wynikać z nieuczciwości, są nieuchronne), a więc ci kandydaci, którzy złożyli poniżej 110 tys., mogą mieć jeszcze kłopoty z rejestracją (w chwili oddawania tego numeru do druku nie ma jeszcze decyzji PKW o rejestracji Jana Olszewskiego, Piotra Ikonowicza i Bogdana Pawłowskiego, którzy tego bezpiecznego zapasu nie mieli).

Lista zarejestrowanych nie musi zresztą być ostateczną listą kandydatów.

Polityka 36.2000 (2261) z dnia 02.09.2000; Wydarzenia; s. 15
Reklama