Archiwum Polityki

Kant na koncie

Prokurator w Poznaniu oskarżył byłego informatyka tamtejszego oddziału BRE Bank SA o elektroniczną kradzież ponad 200 tys. zł zdeponowanych na koncie Volkswagen Poznań. Sprawa jest już w sądzie, ale ani prokurator, ani bankowcy, ani biegli wciąż nie wiedzą, jak złodziej dobrał się do pieniędzy. On sam milczy.

Pracownicy działu rachunkowości Volkswagena Poznań zaczynają swój dzień od drobiazgowego sprawdzenia wszystkich przelewów. Podobnie postąpił Robert M. 21 października 1999 r. Przeglądając operacje finansowe przeprowadzone poprzedniego dnia zwrócił uwagę na pięć przelewów, które obciążyły konto firmy prowadzone przez BRE Bank SA. Każdy z nich opiewał na niewiele ponad 40 tys. zł, wszystkie trafiły na konta osobiste różnych osób. Miała to być zapłata za wykonanie umów-zleceń. Coś jednak zaniepokoiło pracownika. Sprawdził wewnętrzną dokumentację zakładu: osoby, które otrzymały pieniądze, nigdy nie wykonywały żadnej pracy na rzecz przedsiębiorstwa. Sprawą kradzieży 208 tys. 437 zł i 76 gr z konta Volkswagen Poznań zajęła się Prokuratura Rejonowa Poznań Nowe Miasto.

Prowadzący dochodzenie bez trudu dotarli do osób „obdarowanych”. Ich pełne dane figurowały w komputerze. Prawie wszyscy byli klientami jednego z oddziałów Wielkopolskiego Banku Kredytowego SA w Poznaniu. Niektórzy posiadaczami rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych stali się dzień przed dokonaniem kradzieży. Jeden z nich brał pieniądze z konta już w godzinę po ich zaksięgowaniu. W trakcie kolejnych przesłuchań figuranci zaczęli wskazywać na Rafała S., który miał im proponować pieniądze w zamian za podanie numerów kont. Z kolei zeznania tego mężczyzny doprowadziły do pomysłodawców przestępstwa.

– Kilka razy spotkałem się z Dawidem Ś. Opowiadał, że z bratem Mikołajem szykują jakiś interes i potrzebują dostępu do kilku kont. Nie zgodziłem się na wykorzystanie mojego, ale znalazłem na to chętnych – wyjaśniał Rafał S., który braci Ś. znał od wielu lat. – Gdy wszystko było gotowe, przyszli do mojego mieszkania. Mikołaj Ś. miał ze sobą laptopa. Podłączył się do gniazdka telefonicznego i przez około godzinę coś robił na komputerze.

Polityka 36.2000 (2261) z dnia 02.09.2000; Kraj; s. 22
Reklama