Archiwum Polityki

Styropian

I tak Wałęsa spłodził Krzaklewskiego, który porodził Buzka, który dał początek Pałubickiemu, z którego wyszedł na świat Miodowicz... W ten sposób powstał polski naród wybrany. Jak każdy naród ma on swoje cechy charakterystyczne, tradycje i mity.

Na początku był styropian. Substancja nieorganiczna wykorzystywana w przełomowych chwilach historii do spania. Kto – uchowaj Boże – nie kimał na substancji, jest nie ze styropianowego, lecz nieprawego łoża. Nic dziwnego, że egzegeci narodu wybranego toczą w tej kwestii burzliwe i intensywne spory. Jak zwykle w takich dyskusjach rzeczywistość historyczna nie ma większego znaczenia. Powierzchnia ciał mających ongiś spoczywać na substancji przekroczyła od dawna powierzchnię styropianu dostępnego w Polsce, nawet przy pocięciu go na najcieńsze płachetki. Komplikuje sprawę fakt, że styropian nie został objęty zastrzeżoną ochroną jako obiekt historyczny i każdy może go sobie kupić w wolnorynkowym kraju. Pojawia się więc problem chronologiczny. Nie tylko kto, ale również kiedy. Tymczasem przyjęcie w tym względzie jakiejkolwiek precyzyjnej cenzury wprowadziłoby zamieszanie i przypuszczalnie rozłam w szeregach. I na tym kłopotów nie koniec – kto bowiem spał mniej, a kto bardziej? Trudno to zdefiniować za pomocą bezdusznego zegarka. Toż jedni drzemią jak susły, inni zaś cierpią na bezsenność. Obawiać się więc można, że teologia styropianu przez długie jeszcze lata nie zostanie naukowo i obiektywnie rozstrzygnięta.

Naród wybrany, jak sama nazwa wskazuje, był narodem prześladowanym. Ale to tylko potęguje nieporozumienia. Rzecz w tym, że niektórzy jego przedstawiciele płacili naprawdę drogo za swoją działalność. Lekceważenie i niedocenianie tego byłoby ostateczną niegodziwością.

Polityka 36.2000 (2261) z dnia 02.09.2000; Stomma; s. 98
Reklama