Archiwum Polityki

Flota to mit

Nikt w Rosji nie wyobraża sobie, jak naprawdę wygląda flota. Urzędnicy i politycy oglądają jedynie te okręty, które nadają się do pokazania. Inaczej zobaczyliby to, co my widzimy co dzień: zdezelowany sprzęt, marynarzy w łachmanach, zarobaczony prowiant i szczury. Tak mówią mieszkańcy garnizonu Widiajewo. Tu stacjonował atomowy krążownik podwodny „Kursk” – duma 7 dywizji Floty Północnej.

Kapitan Aleksander Fedosow dostał nietypowe zadanie – stoi na dworcu w Murmańsku od rana do nocy. W każdym pociągu jest jakiś bliski marynarzy z „Kurska”. Od tygodnia zjeżdżają ze wszystkich zakątków Rosji. Fedosow sam o mało co nie został w głębinach. Na ćwiczeniach w 1992 r. jego okręt podwodny „Kostroma” zderzył się z łodzią amerykańską.

Fedosow zanotował: Do tej pory przybyło 250 osób, 102 matki, 63 żony, 12 narzeczonych i pozostali krewni. Łatwo ich wyłowić z tłumu podróżnych. Mają spuchnięte, czerwone oczy i nic do powiedzenia.

Flota kwateruje rodziny w zamkniętej zmilitaryzowanej strefie, w miasteczku-garnizonie Widiajewo, ok. 70 km od Murmańska. To stąd „Kursk” wypłynął w swój ostatni rejs. Tu stacjonowała jego załoga – 118 marynarzy i oficerów. Marynarze to w dużej części świeżo przeszkoleni rekruci. Dla około dwudziestu z tegorocznego, wiosennego poboru to był pierwszy prawdziwy rejs.

Matka Romana Kubikowa (19 lat) przywiozła do Widiajewa ostatni list swojego syna. Napisał krótko jak zawsze: „Dostałem dyplom podwodniaka. Nie denerwujcie się o mnie, na okręcie nie jest źle. Dobrze karmią, jest kiełbasa i ser, a do obiadu szklaneczka czerwonego wina”.

Natalia, matka porucznika Maksima Rwanina (24 lata), wciąż wspomina ostatni telefon: „Na mojej wachcie wystąpiło kilka nagłych problemów, ale poradziłem sobie – mówił Maksim. – Zyskałem respekt u załogi. Już nie jestem tylko młodym, zielonym, głupim, lejtnancikiem. Wciąż nie możemy wypłynąć z bazy w Widiajewie. Oglądam polarne świty”.

– Nie lubił Widiajewa – wspomina Natalia. – Niby miał co trzeba: z domu zabrał kołdrę i poduszkę, pościel nową mu kupiłam, bo dostał pokój służbowy z tapczanikiem, ale Widiajewa nie lubił.

Polityka 35.2000 (2260) z dnia 26.08.2000; Wydarzenia; s. 16
Reklama