Archiwum Polityki

Dwa porwania – i wnioski

Dobre wiadomości chodzą parami. Wkrótce po wylądowaniu w Warszawie obu Polek porwanych w sierpniu ubiegłego roku w Dagestanie, z Jemenu nadeszła informacja o uwolnieniu – po trzech dniach – uprowadzonego tam polskiego ambasadora. Pora odetchnąć z ulgą i dzielić radość z uwolnioną trójką oraz ich najbliższymi. Ale pora też na wnioski. W obu miejscach – i na Kaukazie, i w Jemenie – porwania stały się codziennością. Oba miejsca od dawna są na czarnej liście MSZ. Można zrozumieć, że dagestańskie badania były marzeniem obu pań naukowców, ale czy skala ryzyka usprawiedliwiała decyzję o wyjeździe w tak zapalny punkt świata? Podobnie z polską ambasadą w Jemenie. Owszem, po to ma się dyplomatów, by na miejscu stawiali czoło wszelkim przeciwnościom i trwali na swych placówkach. Ale czy zasięg naszych interesów w tym egzotycznym państwie odpowiada stopniowi ryzyka, na jakie narażeni są nasi obywatele? Na oba pytania warto domagać się szczerej odpowiedzi, aby na przyszłość być mądrzejszym przed szkodą.

Witold Pawłowski

Polityka 11.2000 (2236) z dnia 11.03.2000; Komentarze; s. 13
Reklama