Po kolejnej magistrackiej awanturze o Teatr Muzyki i Poezji Ewy Demarczyk krakowski radny Andrzej Wysocki wpadł na pomysł, by kłopotliwą scenę przemianować na Teatr Marilyn Monroe. – Obie artystki były kiedyś sławne, zasłużone i obie dawno przestały występować – stwierdził.
Kiedyś o Ewie Demarczyk mówiło się „Czarny Anioł polskiej piosenki” albo „skarb narodowy”. I rzeczywiście, żadna inna śpiewająca artystka nie zaskarbiła sobie w Polsce tyle narodowego uwielbienia. Z początkiem lat 60. kojarzony najpierw wyłącznie z Piwnicą pod Baranami, a potem już z paryską Olimpią (1964) i Carnegie Hall (1966) – Czarny Anioł oraz jego „Grande Valse Brillante” stały się nieoczekiwanie najlepszym polskim towarem eksportowym.
Polityka
11.2000
(2236) z dnia 11.03.2000;
Kultura;
s. 56