Archiwum Polityki

Teraz finał

Po superwtorku, czyli prawyborach amerykańskich w kilkunastu stanach naraz, w tym w Kalifornii i w Nowym Jorku, nie ulega wątpliwości, że do prawdziwych wyborów staną George W. Bush – kandydat republikański i Al Gore – kandydat demokratyczny, dotychczasowy wiceprezydent. Czeka nas długa kampania (głosowanie dopiero w listopadzie), lecz już dziś można powiedzieć, jakie są jej punkty wyjściowe.

Kandydaci jako ludzie:

Al Gore w porównaniu z rywalem jest intelektualistą, autorem filozofującej książki o ochronie środowiska. Sam tytuł jest charakterystyczny: „Earth in the Balance: Ecology and the Human Spirit” (Ziemia w równowadze: ekologia i duch człowieczy). Uważany za mądralę. Twierdzi, że wynalazł Internet.

George Bush

nie napisał niczego podobnego. Czy jednak Amerykanie chcą mieć typ intelektualisty za prezydenta? W pojedynku między Reaganem a Carterem – Carter był na pewno inteligentniejszy i mądrzejszy od Reagana, lecz Reagan lepiej wyczuwał nastroje ludzi i lepiej zdobywał społeczne poparcie. Jeśli tak jak w pojedynku Kennedy–Nixon telewizja ma zdecydować o wyniku wyborów, to Al Gore chce, by starć telewizyjnych było jak najwięcej. Uważa, że ma ogromną przewagę, gdyż na pamięć zna najważniejsze problemy amerykańskiego rządu i lepiej dyskutuje niż Bush-junior. George Bush choć ma znakomitych doradców, nie jest dobrze wprowadzony w problematykę zagraniczną i w debatach będzie w tej dziedzinie wypadał znacznie gorzej niż Gore.

Gospodarka i podatki:

Al Gore

będzie do końca powtarzał jakąś wersję słynnego hasła Adenauera: „Jeszcze nigdy nie żyliście tak dobrze jak dziś”. Istotnie, Ameryka – z zaledwie 4-proc. bezrobociem – przeżywa najdłuższy okres prosperity w całej swej historii. Gospodarka – co Al Gore podkreśla na każdym kroku – wykazała fantastyczną zdolność do kreowania nowych miejsc pracy. Punkt ten przyjmuje się za główny atut demokratów. „Ale uwaga – mówi bardzo kompetentny komentator gospodarczy z Waszyngtonu – nikt jeszcze nie wie, jaki wpływ na nastroje Amerykanów wywrą rosnące ceny benzyny”.

Polityka 12.2000 (2237) z dnia 18.03.2000; Świat; s. 34
Reklama