Archiwum Polityki

Kim Syn

Dzięki drugiej żonie Kim Dzong-Ila Sung Hae-rim oraz jej córce z pierwszego małżeństwa Li Nam-ok wiemy dziś dużo więcej o wewnętrznym świecie elity władzy w KRLD. Ta wiedza może się teraz bardzo przydać.

Obydwie panie wykorzystały możliwość pobytu w Genewie, aby zniknąć z oczu ochrony i zacząć nowe życie poza rajem Kima. Opisały ten raj w pamiętnikach, które przeczytał i opracował Jasper Becker. Stały się podstawą jego książki „Rogue Regime” („Drański reżim”), którą wydał rok temu w Oxford University Press. Dowiadujemy się z niej, że za śmierć Kim Ir-Sena odpowiada jego syn Kim Dzong-Il. Nie dopuścił on na czas lekarzy do umierającego ojca, a potem posłał ich wraz z osobistą ochroną starego dyktatora helikopterami z górskiej willi do stolicy. Obydwa rozbiły się po drodze, nikt nie przeżył. Autorki pamiętników też zresztą już nie żyją. Była żona Kima-syna zamordowana została w Moskwie, a pasierbica – w Seulu.

Kim-ojciec, pod naciskiem Pekinu, rozważał pod koniec swego życia możliwość zainicjowania reform gospodarczych na wzór chiński, natomiast Kim-syn był im przeciwny. Kim-ojciec na podstawie fałszowanych przez syna informacji wyciągał wnioski, że kondycja gospodarcza kraju jest całkiem niezła, natomiast Kim-syn bał się, że reformy uderzą w monopol władzy. Kim-syn miał wszystko do stracenia. Kim-ojciec nie wiedział jak wiele. Był odizolowany do tego stopnia, że nie wiedział nawet, iż został dziadkiem noworodka płci męskiej, czyli kolejnego swego następcy. Koreą Północną za plecami ojca rządził syn i to już od 1970 r. Polityka Kima-syna polegała na maksymalizacji kultu boskości, którym otaczano obydwu tyranów. Partia Pracy Korei oraz administracja państwa stały się korpusem obsługi dyktatorów.

Całą machiną kieruje syn. Nie ma choćby jednego dokumentu, który wcześniej nie zostałby przedstawiony mu do akceptacji. Podejmuje decyzje po przeczytaniu pierwszych trzech zdań. Ponieważ inwokacja musi być hymnem pochwalnym na cześć Kimów, przeto Kim-syn jest jurorem wiecznie trwającego konkursu na najlepsze pochlebstwo.

Polityka 42.2006 (2576) z dnia 21.10.2006; Świat; s. 60
Reklama