Archiwum Polityki

Bush oparł się o mur

Rośnie kolejny mur – po chińskim, berlińskim i izraelskim. Tym razem wzdłuż granicy z Meksykiem. Ma chronić USA przed nielegalną imigracją, narkotykami i terroryzmem. Ma też utrudnić demokratom zwycięstwo w wyborach do parlamentu.

Malejące poparcie dla Partii Republikańskiej oraz spadająca popularność George’a Busha skłoniły prezydenta do zmiany polityki wobec nielegalnych imigrantów, przede wszystkim z Ameryki Łacińskiej. Liczbę Latynosów w USA ocenia się na ponad 30 mln, z tego 12 mln to imigranci nielegalni. To poważny elektorat do przeciągnięcia na swoją stronę.

Dotychczasowa polityka prezydenta obliczona była na pozyskanie Latynosów poprzez amnestię dla nielegalnych imigrantów, możliwość czasowego pobytu i pracy w USA, sprowadzania najbliższej rodziny na czas określony oraz inne ułatwienia. Jednocześnie przewidywano zaostrzenie kontroli i sankcji, między innymi wobec pracodawców zatrudniających nielegalnych pracowników oraz zmianę kwalifikacji prawnej nielegalnego pobytu z wykroczenia na przestępstwo. W sumie miała to być polityka wyrozumiała wobec chicanos, ale obliczona także na zapewnienie dopływu taniej siły roboczej dla dobrze prosperującej gospodarki amerykańskiej. Kunktatorska czy – bardziej elegancko – wyważona polityka nie zapewniła jednak rządowi poparcia ani Latynosów, ani ich przeciwników. Ci ostatni biją na alarm jakoby Stany Zjednoczone przegrywały wojnę cywilizacji i za kilkadziesiąt lat białych Amerykanów będzie mniej niż ciemnoskórych. A hiszpański już w wielu miejscach wygrywa z angielskim.

Budowa muru może pochłonąć 7 mld dol. Wydatek będzie się opłacał, ponieważ w samym stanie Arizona za nielegalne przekroczenie granicy do aresztów trafia corocznie blisko pół miliona osób. Ochrona granicy, którą niezgodnie z prawem przekraczają setki tysięcy ludzi, pochłania ogromne pieniądze.

Mur ma się opłacić przede wszystkim politycznie. Tylko niektórzy liberałowie z Partii Demokratycznej (jak senator Edward Kennedy) występują przeciwko tej inicjatywie.

Polityka 42.2006 (2576) z dnia 21.10.2006; Świat; s. 64
Reklama