Nowy sezon w Salonie POLITYKI 10 października zainaugurowało spotkanie z Lechem Wałęsą. Po raz drugi były prezydent odwiedził najsławniejszą polską piwnicę. Pierwszy raz Wałęsa zawitał tam w 1981 r., a więc dokładnie 25 lat temu. I tak samo jak wówczas Ewa Wnuk zaśpiewała mu „Chciałabym wiedzieć, jak pan całuje”. W klimat wydarzeń aktualnych wprowadził zgromadzonych Adrian Konarski, brawurowo wykonując wraz z piwnicznym chórem fragmenty nagrań rozmowy Renaty Beger z min. Adamem Lipińskim. O Renacie Beger i Samoobronie rozmawiano niewiele, za to stylowi rządzenia braci Kaczyńskich poświęcono najwięcej czasu. Nie zabrakło także wspomnień. Wałęsa wyjaśniał, dlaczego rozstał się z Kaczyńskimi niedługo po wyborze na fotel prezydenta („Wszędzie widzieli spiski i agentów, co stało się nie do zniesienia”), o planach internowania go w Arłamowie w czerwcu 1992 r. („Jeżeli nawet takie plany były, to szczęśliwie nie potraktowałem ich poważnie. Uważałem tamtą ekipę za niezdolną nawet do przeprowadzenia porządnego zamachu”). Wałęsa podtrzymał opinię, że nie było żadnej inwigilacji prawicy, a oficerowie UOP interesowali się organizacjami, które wywoływały wówczas uliczne awantury. Mówił też o swych dawnych pretensjach do Tadeusza Mazowieckiego, gdy ten odmówił pozostania na stanowisku premiera po przegranych wyborach prezydenckich. Wałęsa twierdzi, że Mazowiecki powiedział: „Pan jako prezydent będzie spijał śmietankę, a na mnie spadną kłopoty”. Za najlepszy po 1989 r. rząd uznaje jednak gabinet Tadeusza Mazowieckiego, choć bardzo ceni też Jana Krzysztofa Bieleckiego („Szybko się uczył”). Gdyby miał wybierać między prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim a Lechem Kaczyńskim, to jednak wybrałby Kaczyńskiego („Po prostu serce ciągnie do dawnych czasów i dawnych kolegów”).