Archiwum Polityki

Piramidalny sukces

Polska bezdyskusyjnie wygrała mecz piłki nożnej z czwartą drużyną świata – Portugalią, i trzeba sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? Dlaczego z Portugalią, w której gra Christiano Ronaldo o nodze szybszej i inteligentniejszej niż cała polska myśl trenerska, wygrywa drużyna bezbarwna, chaotyczna, preferująca wieczną grę bez piłki (którą cały czas ma przeciwnik)? Kiedy słyszymy, że Leo Beenhakker to wybitny fachowiec, który nagle zmotywował ją, nauczył gry inteligentnej i nowoczesnej, ogarnia nas pusty śmiech.

Zamiast powoływać się na tego rodzaju zjawiska nadprzyrodzone, trzymajmy się racjonalnych faktów.

A są one takie, że polscy piłkarze noc poprzedzającą mecz z Portugalią spędzili w hotelu Piramida w Tychach, gdzie zwyczajnie zostali naładowani pozytywną energią. Tyski obiekt nie jest zwykłym hotelem, bo ma kształt egipskiej piramidy, dzięki czemu, jak wyjaśnia jego właściciel bioenergoterapeuta, generuje wielką moc. Moc owa płynie z kosmosu, jest gromadzona w Piramidzie, a następnie ogarnia przebywających w niej piłkarzy, dzięki czemu wychodzą oni na boisko i zachowują się zupełnie jak nie oni. Żurawski gra jak Nie-Żurawski, Lewandowski jak Nie-Lewandowski, a taki Bronowicki gra już nie tylko jak Nie-Bronowicki, ale jak w ogóle nie wiadomo kto. Wyposażone w energię Piramidy nogi polskich piłkarzy zaczynają błyskotliwie kiwać, ciała polskich piłkarzy wykonują serie niezapowiedzianych zwodów, nieoczekiwanych nie tylko dla nich samych, ale także dla kompletnie ogłupiałych rywali.

W polskich piłkarzy wstąpiła piramidalna moc i na tym bezspornym fakcie należy budować przyszłość polskiej piłki.

Chodzi nie tylko o to, że w Piramidzie można by na dłużej zamknąć prezesa Listkiewicza wraz z zarządem PZPN – niech się tam ładują do skutku.

Polityka 42.2006 (2576) z dnia 21.10.2006; Fusy plusy i minusy; s. 117
Reklama