Rok 2006 to w naszym teatrze rok dalszych rządów młodości. Jednak coraz częściej twórcy z pokolenia trzydziestolatków – do niedawna hołubieni za samą odwagę, a czasem i brawurę w podejmowaniu zarzuconej przez starsze generacje tematyki społecznej – zaczynają być rozliczani z wartości artystycznej swoich dzieł. Teatr komentujący rzeczywistość, trafiający w nerw czasu wciąż jest w cenie, ale wartościami pożądanymi stają się – na powrót – umiejętność budowania teatralnych światów i metafora, pozwalające spojrzeć na człowieka i rzeczywistość szerzej, głębiej.
Polityka
48.2006
(2582) z dnia 02.12.2006;
Kultura;
s. 74