Archiwum Polityki

Polska–Niemcy dwa bratanki

W Niemczech partyjne zawirowania prawie jak w Polsce, choć wielka koalicja się utrzyma. Dość przypadkowy pucz w zarządzie SPD i rezygnacja Franza Münteferinga ze stanowiska szefa partii przyspieszyły wymianę pokoleniową. Nadchodzi także zmierzch Edmunda Stoibera z CSU, który zanim jeszcze został superministrem gospodarki w rządzie Angeli Merkel, zwiał z powrotem do Monachium, gdzie zresztą już dzielono schedę po nim. Po wyborze premiera Brandenburgii Mathiasa Platzka na szefa SPD powstaje wrażenie, jakby to byli Enerdowcy mieli wyciągać Niemcy z gospodarczych i socjalnych kłopotów. A Angela Merkel znów staje się kobietą opatrznościową – jak w 2000 r., gdy po aferze „czarnych kont” obejmowała sparaliżowaną CDU. W rządzie wielkiej koalicji miało ją kontrolować dwóch matadorów – „Munte” i „Edi”, pozostał osłabiony Müntefering. Ale i Angela Merkel wcale nie jest tak silna, w CDU podnoszą głowę jej przyszli rywale – premier Hesji Roland Koch i Dolnej Saksonii Christian Wulff. A koalicja właśnie policzyła przedwyborcze obietnice obu partii; gdyby je chcieć zrealizować – deficyt budżetowy podwoiłby się do 70 mld euro. A więc trzeba spuszczać z tonu, przepchnąć umowę koalicyjną przez zjazdy obu partii – CDU i SPD – i od 22 listopada można zacząć rządzić.

Polityka 45.2005 (2529) z dnia 12.11.2005; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 18
Reklama