Archiwum Polityki

Powrót wodniczki

5,5 mln euro przeznaczono na ratowanie przed wyginięciem wodniczki – najrzadszego ptaka śpiewającego Europy. To zadanie powierzono Polakom.

Wodniczkę, niewielkiego ptaka z rzędu wróblowych, spotykano niegdyś na bagnach niemal całej Europy. Jej populację liczono w milionach – w samej Brandenburgii na początku XX w. żyło ok. 100 tys. par. Dziś na całym świecie pozostało zaledwie ok. 20 tys. par – głównie w Polsce, Niemczech, na Białorusi, Litwie, Ukrainie, Węgrzech i w zachodniej części Rosji. Czasami są to skupiska liczące po kilkadziesiąt, a nawet tylko po kilka par. Populacje są tak małe, że drobne zmiany środowiska powodują ich zanikanie. Dzieje się tak choćby u ujścia Odry. Tamtejsza kolonia wodniczki, licząca 8 lat temu ok. 500 osobników, stopniała trzykrotnie, mimo że wodniczki nie zasypiają gruszek w popiele, jeśli chodzi o reprodukcję.

Wodniczkowych panów natura wyposażyła wyjątkowo szczodrze

– ich narządy płciowe należą (proporcjonalnie) do największych w skrzydlatym świecie. Nie marnują tego daru, całymi dniami odbywają wielogodzinne loty w poszukiwaniu partnerek. Gdy już znajdą wybrankę, zdaniem ornitologów, żadnej nie przepuszczą. Zresztą wodniczkowe panie są zwykle chętne do zbliżenia. Promiskuityzm kwitnie, czego dowodem jest fakt, że każde z 6–10 jaj znoszonych rocznie ma często innego ojca.

Panowie wodniczek świadomi są lekkiego prowadzenia wybranek. By zwiększyć swój sukces rozrodczy, wypracowali taktykę pozwalającą plemnikom dotrzeć do niezapłodnionego jaja przed plemnikami konkurenta. Tak długo kopulują, aż ich plemniki spełnią swoją powinność. I choć u większości ptaków randka trwa 1–2 sekundy, u wodniczek średnio 24 minuty. Aktywność matrymonialną samcom los wynagradza – zwolnione są całkowicie z innych obowiązków. Budowa gniazda, wysiadywanie jaj i karmienie młodych spada na samice. Te, nawet jako matki samotnie wychowujące dzieci, radzą sobie świetnie.

Polityka 45.2005 (2529) z dnia 12.11.2005; Nauka; s. 82
Reklama