Archiwum Polityki

Wstrząsający konkubenci

Mamy w mediach całą serię doniesień o zakatowanych dzieciach – niemowlętach albo takich, co ledwo odrosły od ziemi. Sprawcami, częściej niż biologiczni ojcowie, okazują się konkubenci. Dziecinnemu bokserowi jakby łatwiej pobić dziecko cudze, nie z jego krwi, choć to w końcu dziecko jego kobiety.

Ojciec (częściej konkubent) ogląda telewizję – serial albo nie daj Boże mecz piłkarski. Dzieciak płacze. On pije piwo i coś mocniejszego, co należało zdobyć na taką okazję jak mecz. I kawę. W domu może nie być kawałka chleba, ale kawa musi być obowiązkowo. Jego żona (lub konkubina) śpi, też zmożona piwem. Albo siedzi w kącie zadowolona, że on, względnie trzeźwy, jest w domu, a nie szlaja się z kolegami po mieście.

Dziecko płacze. On jest nerwowy i tego nie wytrzymuje. Podchodzi do niemowlaka, chwyta go, podnosi i wstrząsa. Wstrząsanie jest na porządku dziennym w rodzinach, z którymi ma do czynienia Jolanta Zmarzlik z Fundacji Dzieci Niczyje.

Wstrząsacz wraca do meczu. Ono nadal płacze i tego już za wiele. Bije gołą ręką, nie zwracając uwagi na siłę razów. Wstrząsacza walił tak jego ojciec, ojca – dziadek, prawdopodobnie dziadka – pradziadek. I nikomu to na złe dotychczas nie wyszło.

Wstrząsacz wraca. Chwyta co pod ręką – sznur, kabel, kij. Ileż to roboty, żeby złamać małemu żebro albo uszkodzić czaszkę. Znów mecz. Mały nie płacze. I trzeba w końcu zadzwonić na pogotowie, trudno, bo dziwnie zaczął charczeć. Spadł z wersalki – mówi wstrząsacz lekarzom.

Z początkiem listopada przez kilka dni widzowie telewizyjnych informacji kibicowali 18-miesięcznej Agatce. Skatował ją konkubent matki, bo zdenerwowało go, że mała płacze. Dziewczynka umarła. Inne doniesienia z ostatnich miesięcy: pijany ojciec z Wyszatyc koło Żurawicy skatował pięścią 6-dniowe dziecko. Podejrzewał, że nie jest jego. Robert G. z Lublina poważnie uszkodził głowę 4-miesięcznej Weroniki. Darła mordę, to ją uciszyłem – powiedział policjantom.

Pewnego zupełnie malutkiego chłopczyka ojciec przed śmiercią zgwałcił.

Polityka 46.2005 (2530) z dnia 19.11.2005; Kraj; s. 36
Reklama