Mamy w mediach całą serię doniesień o zakatowanych dzieciach – niemowlętach albo takich, co ledwo odrosły od ziemi. Sprawcami, częściej niż biologiczni ojcowie, okazują się konkubenci. Dziecinnemu bokserowi jakby łatwiej pobić dziecko cudze, nie z jego krwi, choć to w końcu dziecko jego kobiety.
Ojciec (częściej konkubent) ogląda telewizję – serial albo nie daj Boże mecz piłkarski. Dzieciak płacze. On pije piwo i coś mocniejszego, co należało zdobyć na taką okazję jak mecz. I kawę. W domu może nie być kawałka chleba, ale kawa musi być obowiązkowo. Jego żona (lub konkubina) śpi, też zmożona piwem. Albo siedzi w kącie zadowolona, że on, względnie trzeźwy, jest w domu, a nie szlaja się z kolegami po mieście.
Dziecko płacze. On jest nerwowy i tego nie wytrzymuje.
Polityka
46.2005
(2530) z dnia 19.11.2005;
Kraj;
s. 36