Często wydaje się, że to problem wynikający z religii, występujący jedynie w społecznościach muzułmańskich. Jesteśmy my i są oni, którzy kierują się barbarzyńskimi prawami. To nieprawda – prawniczka dr Julia Berg-Bajraszewska mówi o zbrodniach honorowych i o tym, dlaczego odmienności kulturowe czy religijne nie powinny wyłączać karalności.
Tytułowanie relacji o tragedii, jaką było uporczywe nękanie, a następnie zamordowanie żony – na imię miała Natalia – i spakowanie jej martwego ciała do auta celem ukrycia go w lesie, frazą „Coś w nim pękło” uważam za kiepski żart, nawet nie tynfa wart.
Napastnicy bili go po całym ciele nawet wtedy, kiedy zalany krwią przewrócił się na ziemię. Ratował się ucieczką do wody. Prokuratura wykluczyła napaść na tle narodowościowym.
Jeśli mężczyznę dotyka przemoc, czuje, że zawiódł. „Reniferek” opowiada o lęku przed utratą męskości. A przemoc jest doświadczeniem uniwersalnym, nie zna płci – mówi dr Michał Bomastyk z UMK w Toruniu, filozof.
Uderzają w najsłabsze ogniwo – w samotnego informatora, niszową gazetę. Żeby zgnębić, odstraszyć, zapewnić święty spokój swoim interesom.
To decyzje szefów dużych platform społecznościowych, stawiających zysk ponad bezpieczeństwo i dobro użytkowników, doprowadziły do sytuacji, w której teraz jesteśmy. Przesłuchanie w Kongresie podziałało jak straszak, ale nie wystarczy.
Na pierwszą publikację z opisem brutalnego pobicia dawnej partnerki Michał Adamczyk odpowiedział z brawurą. Po jego stronie stanęli też niektórzy publicyści.
Kamil z Częstochowy, który zmarł 8 maja 2023 r., jest kolejnym dzieckiem zakatowanym w domu przez bliskich. I na pewno nie ostatnim. Rocznie w Polsce z rąk rodziców lub ich partnerów ginie od 20 do 30 dzieci. Ile jest bitych, nie wiadomo. Nikt takich statystyk nie prowadzi.
Niecodziennie zdarza się, by w pogrzebie dziecka uczestniczyły tysiące obcych ludzi, a ceremonię prowadził biskup. Śmierć 8-letniego Kamila, o którego życie przez kilka tygodni walczyli katowiccy lekarze, stała się impulsem do dyskusji.
Nikt nigdzie nie ucierpiał w pandemii tak jak starsi mieszkańcy domów opieki. O nikim tak szybko nie zapomniała i opinia publiczna, i rządzący, choć kluczowe problemy pozostają nierozwiązane.