Archiwum Polityki

Chłodno o śniegu

Roberto Benigni, którego największe osiągnięcie reżyserskie „Życie jest piękne” nazwane zostało komedią o Holokauście, zapragnął powtórzyć sukces. Nakręcił film komediowy z akcją w Bagdadzie i irackim konfliktem w tle.

Przypomnijmy: bohaterem filmu „Życie jest piękne” był Żyd Guido, który trafia z rodziną do obozu koncentracyjnego i próbuje ochronić synka przed horrorem Holokaustu. W filmie „Tygrys i śnieg” mamy poetę Attilia, którego okoliczności (czytaj: uczucia) rzucają do ogarniętego wojną Bagdadu. Bohater „Tygrysa” (grany oczywiście przez samego Benigniego) to znów pełen werwy i weny mężczyzna, zakochany w kobiecie (oczywiście w Nicoletcie Braschi, żonie reżysera), walczący z determinacją o jej względy i zmagający się z różnymi przeciwnościami losu.

Skąd Irak? Z oportunizmu i cynizmu reżysera – twierdzą włoscy krytycy (aktualny temat zawsze wzbudza emocje). Z potrzeby umieszczenia bohatera w ekstremalnych warunkach, zmierzenia się z tematyką wojenną – tłumaczy reżyser. – Przez dwa lata myślałem o tej historii. O tym, jak podczas wojny może narodzić się życie. To mogła być jakakolwiek wojna, ale tak się złożyło, że wybuchła ta w Iraku, właśnie dlatego akcja filmu zaczyna się w marcu 2003 r.

Iracki konflikt – jak wcześniej obóz koncentracyjny – jest tylko tłem: Benigni unika krwi, cierpienia, horroru. Witalność i ekstrawagancje bohatera spychają rzeczywistość na dalszy plan: Attilio, który nie zna nawet słowa po arabsku, jedzie za ukochaną do Iraku, by wyciągnąć ją z koszmaru wojny i ze śpiączki. Podając się za lekarza, dostaje się do konwoju ruszającego z Rzymu, prowadzi rozklekotany autobus, rozpaczliwie szuka leków w bombardowanym Bagdadzie, przemieszcza się na kradzionym motorze, a nawet na wielbłądzie, skacze po polu minowym, modli się do Allaha słowami „Ojcze nasz...”. Uzbrojony tylko w poezję, chce przenieść ją do świata kojarzącego się nieodłącznie ze śmiercią i destrukcją.

Polityka 46.2005 (2530) z dnia 19.11.2005; Kultura; s. 75
Reklama