Nie obawiajcie się stosować zasad wiary, nawet jeśli oskarżają was, że chcecie obalić władzę i nazywają was terrorystami. Takie oskarżenia wywołują gniew Boga” – przesłanie Abu Bakara Bachira, duchowego przywódcy tajnej radykalnej organizacji muzułmańskiej Dżamaa Islamija nie mogło być bardziej czytelne. Skierowane zostało z aresztu, gdzie osadzony jest Bachir, do uczestników zgromadzenia Rady Mudżahedinów Indonezji. Było jednocześnie swoistym komentarzem do samobójczego zamachu w Dżakarcie, gdzie potężny wybuch zdemolował luksusowy hotel Marriott dla cudzoziemców, zabijając co najmniej 13 osób. Zamach podważył wcześniejsze zapewnienia władz indonezyjskich o skutecznej walce z terroryzmem. W tych dniach sąd w Dżakarcie skazał na karę śmierci 40-letniego mechanika Amroziego bin Nurhasjima s – „uśmiechniętego zamachowca” – oskarżonego o atak na klub nocny na wyspie Bali w październiku 2002 r. Zginęło wówczas ponad 200 osób z 21 krajów, w tym polska dziennikarka Beata Pawlak. „Cieszę się, że umrę jako męczennik – powiedział skazany – po mnie przyjdzie milion Amrozich”.