Archiwum Polityki

Granice wolności

Styl felietonów Ludwika Stommy [„Wróg odnaleziony”, POLITYKA 31] zawsze mi odpowiada, zaś poglądy prezentowane bywają mi bliskie. Jednak nie mogę się zgodzić z oceną tzw. sprawy Nieznalskiej. Artysta jest takim samym członkiem społeczeństwa jak inni, a jego wolność kończy się w tym samym miejscu, gdzie zaczyna się wolność innych. Umieszczenie penisa w miejscu, w którym tradycyjnie umieszcza się wizerunek cierpiącego Chrystusa, nawet dla osoby tak areligijnej jak ja, jest ewidentnym złamaniem prawa, gdyż obraża uczucia religijne w sensie jak najbardziej obiektywnym. Stawianie artysty ponad prawem jest niezrozumiałe – w myśl takiego założenia wyrostek piszący sprayem na ścianie „Jezus ch...” byłby przestępcą, zaś dyplomowana artystka robiąc w istocie to samo dopuszczałaby się jedynie śmiałej prowokacji intelektualnej. Nie wydaje mi się też, żeby nie o skandal p. Nieznalskiej chodziło – niedostrzeganie uczuć religijnych może być spowodowane jedynie ślepotą lub brakiem wyobraźni; jedno i drugie dla artysty-plastyka zabójcze. (...)

Wyrok ten, wbrew cokolwiek histerycznym pokrzykiwaniom o totalitarnej cenzurze, przywraca mi wiarę w przyszły świat, w którym nie będę musiał obawiać się, że ktoś narobi mi na wycieraczkę, przyłoży w gębę lub porysuje gwoździem samochód i ujdzie mu to bezkarnie pod warunkiem, że ogłosi się artystą i oświadczy, że wszystko to było w ramach performance.

Zbigniew Górecki,

Kraków

Polityka 33.2003 (2414) z dnia 16.08.2003; Listy; s. 81
Reklama