Przepisy prawa kanonicznego mówią, że za sakramenty się nie płaci. – Do chrztu potrzebne jest dziecko – mówi proszący o zachowanie anonimowości proboszcz jednej z warszawskich parafii – do ślubu para młodych, do pogrzebu nieboszczyk. I to wszystko.
Codzienna praktyka jest jednak inna. Do chrztu potrzebna jest chociażby biała szatka i gromnica. Do ślubu obrączki. Do pogrzebu trumna lub urna oraz miejsce pochówku. No i rzecz jasna ofiara dla księdza. Każdą z tych uroczystości można odbyć na trzy podstawowe sposoby: skromnie; zgodnie z tradycją i obyczajem; żeby błysnąć, pokazać się.
1. Chrzest
W skromnej wersji, oprócz rzeczy, których dziecko używa na co dzień, potrzebna jest tzw. biała szatka (od 10 zł) i gromnica (od 9 zł). Do tego ofiara – od 50 zł. W najbiedniejszych rejonach, np. we wsiach po PGR, księża często przyjmują symboliczne opłaty bądź bezrobotnym od kilku lat chrzczą dzieci za darmo. Rodzice kupują i wieszają nad łóżeczkiem święty obrazek (anioł stróż, oprawiony – od 14 zł). Po uroczystości rodziców chrzestnych można zaprosić do domu na herbatę i ciasto (10 zł). W wersji tradycyjnej potrzebna jest solidniejsza gromnica (od 25 zł), jako że ma się palić (światło jest symbolem Chrystusa) w najważniejszych momentach życia człowieka i wypalić przy trumnie. Potrzebny jest też odświętny becik (od 45 zł). Biała szatka z wyhaftowanym monogramem (22 zł). Ofiara od 100 do 300 zł. Rodzice chrzestni kupują „Pamiątkę chrztu”, czyli kopertę (od 7 zł) na banknot lub ryngraf (od 29 do 360 zł za srebrny, duży). Po uroczystości – przyjęcie, którego koszt z reguły przekracza wysokość wydatków poniesionych na same chrzciny (15 osób razy 40 zł to 600 zł).
W wersji wystawnej, na pokaz, niemowlaka dowozi się do kościoła przystrojoną limuzyną.