Archiwum Polityki

Podział liniowy

Rząd zapowiada zmianę polityki gospodarczej. Na razie wszyscy się cieszą.

Dymisja Grzegorza Kołodki ze stanowiska ministra finansów i powierzenie teki wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę Jerzemu Hausnerowi oznacza, że obecnie dla rządu szybszy rozwój gospodarki jest ważniejszy niż wielkość deficytu w przyszłorocznym budżecie. W założeniach do budżetu na przyszły rok minister Kołodko próbował ukrywać rzeczywistą skalę deficytu, Jerzy Hausner zapewne tego nie zrobi. I to już jest postęp, czyli mamy serio mówić o reformie finansów państwa.

To nie jest tak, że naszym głównym problemem była zbyt duża władza kolejnych ministrów finansów, dla których główną troskę stanowiło domknięcie najbliższego budżetu. Przy Świętokrzyskiej, gdzie mieści się siedziba MF, świadomość przyczyn naszego zastoju gospodarczego była zawsze większa niż w innych resortach, nie mówiąc już o parlamencie. Kolejni ministrowie finansów, nawet w randze wicepremierów, zrobili niewiele, by je usunąć, a wręcz odwrotnie – kolejnymi podatkami jeszcze bardziej dusili gospodarkę, ponieważ taka była wola polityczna rządzących. Czy wraz z powierzeniem steru gospodarki Jerzemu Hausnerowi ta wola polityczna się zmieniła?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie twierdząco, trzeba by najpierw uznać, że nasza klasa polityczna wie, jaki cel chce osiągnąć, potrafi dobrać do tego właściwe środki i wziąć na siebie ryzyko niepopularnych decyzji. Niestety, takiego przekonania mieć nie można. Celów jest bowiem dużo: walka z bezrobociem, tworzenie nowych miejsc pracy, polepszenie losu najuboższych, ale ciągle nie sformułowano odpowiedzi, który z nich jest najważniejszy. Wszystkich jednocześnie osiągnąć się bowiem nie da. Do tej pory nie widać, aby naprawdę walczono z bezrobociem. Przede wszystkim dlatego, że obecny rząd ma kłopoty z określeniem swojej lewicowości, którą poprzedni, nie mniej lewicowy, nazywał troską o ubogich.

Polityka 25.2003 (2406) z dnia 21.06.2003; Komentarze; s. 17
Reklama