Archiwum Polityki

Zaczarowany pędzelek

Jeśli malarz chce być dziś w Polsce kochany przez naród, powinien wymyślić i przedstawić własny tajemniczy świat. Jego sztuka otrzyma wówczas etykietę realizmu magicznego. Przyjrzyjmy się reprezentantom tego gatunku.

Wkrótce rusza po polskich muzeach objazdowa wystawa mająca przekonać rodaków, że naszym najwybitniejszym żyjącym malarzem jest Wojciech Siudmak. Ten z pozoru karkołomny pomysł wcale nie jest bez szans. Już w lutym rozesłano materiały prasowe, których lektura u niezorientowanego czytelnika musi budzić głęboki szacunek. Dowiedzieć się z nich można, że w przedsięwzięcie zaangażowały się polskie muzea narodowe, a wspiera je m.in. reżyser Luc Besson, astronom Aleksander Wolszczan i kosmonauta Patric Baudry. Zaś o samej twórczości, że „bliska jest rozmyślaniom filozoficznym Kopernika” oraz „niesie złożony obraz wysokich wartości humanistycznych”. Prezentacji sztuki towarzyszyć będą konferencje, konkursy, koncerty.

Niewątpliwie mamy tu do czynienia z malarstwem bardzo sprawnym technicznie i świadczącym, że autor dysponuje ponadprzeciętnie rozwiniętą zdolnością do fantazjowania. Jego wyobraźnię zapełniają bajkowe światy pięknych kobiet, latających wysp, tajemniczych przestrzeni międzygalaktycznych. Słowem jest nietuzinkowym ilustratorem gatunku fantasy. Ale nic więcej. A już najmniej zasługuje na tytuł „polskiego Dalego”, jakim ogłosił go tygodnik „Wprost”. Chyba że miano na myśli jego wielki dar autokreacji.

Powodzenie malarstwa Siudmaka, które pod patronatem francuskiego astronauty zapewne jeszcze przybierze na sile, nie jest jednak zjawiskiem szczególnym. Widoczna jest bowiem powszechna i stała słabość Polaków do malarstwa, które wprowadza ich w obszary nierzeczywiste, tajemnicze, bajkowe. Praktycznie pozostajemy kompletnie nieczuli na estetykę wyznaczoną niegdyś przez Strzemińskiego czy Chwistka. Wielbimy natomiast Tadeusza Makowskiego za jego ludziki w śmiesznych czapeczkach czy Witolda Wojtkiewicza za baśniowe królewny, ożywione pacynki i pajacyki.

Polityka 25.2003 (2406) z dnia 21.06.2003; Kultura; s. 62
Reklama