Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (uroczo przezywana Abwehrą) jest publicznie nękana w związku z ostatnio głośnymi sprawami: Rywina oraz aferą lekową w Ministerstwie Zdrowia. Złośliwi mówią, że te dwie wielkie afery ABW zauważyła dopiero po lekturach gazet. A przecież po to ją przed rokiem powołano, aby była najlepiej poinformowana.
Andrzej Barcikowski, szef ABW, twierdzi, że Agencja jest świetnie poinformowana. – Nie o wszystkich sprawach możemy mówić, ale za niektórymi dymisjami w administracji państwowej stoi ABW. Zapobiegliśmy też kilku mianowaniom na wysokie stanowiska osób uwikłanych w niejasne interesy. Dziś premier, chcąc powołać na stanowisko urzędnika, musi pytać Agencję o ewentualne przeciwwskazania. Powstaje jednak pytanie, czy ABW sprawdziła np. Aleksandra Naumana przed mianowaniem go przez premiera Millera na prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.
Polityka
24.2003
(2405) z dnia 14.06.2003;
Kraj;
s. 24