Archiwum Polityki

Samo wyżej nie urośnie

Mamy już chyba ożywienie gospodarcze, ale jeszcze bardzo kruche

W powodzi różnych śledztw, jakie wstrząsają Polską, pojawiło się ostatnio jeszcze jedno, co tu dużo mówić, najważniejsze. Od kilku tygodni eksperci i politycy po całym kraju i wszystkich możliwych statystykach szukają zaginionego przed trzema laty ożywienia gospodarczego. I niemal każdy – może z wyjątkiem Andrzeja Leppera, specyficznego znawcy ekonomii – znalazł już jakieś jego ślady. Do ustalenia pozostał tylko ważny szczegół: trwałe ono czy raczej przelotne, wzmocni się czy też przeciwnie – osłabnie. Tu, niestety, opinie są podzielone. Różne też recepty: co robić, żeby cenna roślinka nie uschła.

Kilka informacji jest oczywiście bezspornych. Przez ostatnie miesiące coraz szybciej rosła produkcja przemysłowa. Bardzo dobre wyniki mają eksporterzy. Widać też kres dramatycznej zapaści w budownictwie. Oprocentowanie, zwłaszcza kredytów hipotecznych, spadło, złoty wydaje się dość stabilny i ludzie hurmem ruszyli po pożyczki na budowę mieszkań. Te firmy budowlane, które przetrwały, mają przed sobą już lepsze dni. Po załamaniu na początku roku w drugim kwartale wzrosło też spożycie indywidualne. Kupujemy więcej samochodów, mebli, telefonów i niektórych towarów codziennego użytku. Zachęceni lekką poprawą popytu, a także konsumenckich nastrojów producenci zaczęli odbudowywać zapasy z nadzieją, że szybko znajdą klientów.

Z pierwszych ocen wynika, że produkt krajowy brutto (PKB) w drugim kwartale wzrósł przynajmniej o 3 proc., w następnych spodziewane są nie gorsze wyniki. Jak tak dalej pójdzie, to okaże się, że wyszydzany, zresztą na własne życzenie, były minister finansów Grzegorz Kołodko był bliższy prawdy niż jego krytycy i tegoroczny produkt krajowy zbliży się do 3,5 proc. Wicepremier Jerzy Hausner, człowiek odpowiedzialny niemal jednoosobowo za stan polskiej gospodarki, ogłosił powrót ożywienia i bardzo ambitną 5-proc.

Polityka 31.2003 (2412) z dnia 02.08.2003; Komentarze; s. 16
Reklama