Archiwum Polityki

Do bratanków

Jeśli chcemy spędzić wakacje blisko kraju, względnie tanio, a przy tym wygrzać się w słońcu i wykąpać w ciepłej wodzie, powinniśmy wrócić na dawny, wypróbowany przez Polaków szlak – na Węgry. Te znów stały się modne. W minionym roku odwiedziło ten kraj ponad 800 tys. Polaków. W pięknej położonej nad Dunajem stolicy jest co zwiedzać, ale podobnie jak nad Balatonem w pełni sezonu jest tam najtłoczniej i najdrożej. Urokliwa prowincja z takimi perłami jak Debreczyn, Eger, Pecs czy Szeged wraz z licznymi kąpieliskami ciągle czeka na odkrycie. Jest tam nie tylko taniej, ale w stosunku do Polaków znacznie gościnniej i serdeczniej niż w Budapeszcie czy też nad Balatonem, opanowanym w dużej mierze przez niemieckich turystów. W lokalnych winiarniach i czardach są lepsze wina prosto z beczki, a kucharze smaczniej i bardziej ogniście gotują.

Drogi są w dobrym stanie, a z niemal 800 km autostrad tylko odcinek Gyor–granica austriacka jest płatny. Przestrzegać należy ograniczeń szybkości, gdyż węgierska drogówka jest czujna i bezlitosna. Żadne Polak Węgier dwa bratanki nie pomoże. W Budapeszcie samochód należy odstawić i korzystać ze świetnej komunikacji miejskiej. Nie ma kłopotów z noclegami. Od tanich kwater prywatnych i campingów, przez urocze małe pensjonaty, do luksusowych hoteli. Nie bagatelizujmy natomiast rezerwacji, zwłaszcza w bardziej wziętych miejscowościach.

Kto dawno był na Węgrzech, tego zaskoczy dobry poziom usług, a zwłaszcza modernizacja i rozbudowa kąpielisk. Madziarzy zdecydowanie postawili na turystykę i jako swoją specjalność zaproponowali kąpieliska i wodolecznictwo. Dwa lata temu rząd przeznaczył na rozwój turystyki ok.

Polityka 20.2003 (2401) z dnia 17.05.2003; Poradnik; s. 103
Reklama