Archiwum Polityki

Rozmowa śmiertelnych wrogów

Wyjątkowe zdarzenie. We wschodniej arabskiej części Jerozolimy siadają do rozmowy Izraelczyk i Palestyńczyk. Roman Frister, wytrawny dziennikarz, pisarz o międzynarodowej reputacji, nasz korespondent na Bliskim Wschodzie, oraz Mohammed Dadżani, politolog z doktoratami amerykańskich uczelni, przez wiele lat lojalny współpracownik Jasera Arafata. Prosiliśmy Romana Fristera, żeby spisał ten trudny do wyobrażenia dialog.

Przez ponad 10 lat figurował na liście stanowiących „zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela” i nie zezwalano mu na powrót do domu. Mohammed Dadżani miał wpisaną w swój życiorys bezkompromisową wierność Organizacji Wyzwolenia Palestyny oraz polityczną działalność u boku Jasera Arafata, szczególnie w okresie wygnania w Libanie. Przed porozumieniami w Oslo powiedział wyraźnie, że nie usiadłby do rozmowy z Izraelczykiem.

Dzisiaj siedzimy przy tym samym stole, dzieli nas tylko magnetofon – i normalne między ludźmi różnice zdań. Każdy z nas ma zadać drugiemu pięć trudnych pytań. Takie było założenie tego spotkania. W praktyce rozmowa skręca w coraz to nowe meandry. Sprawa jest zbyt skomplikowana, konflikt zbyt głęboki, aby można go wcisnąć w ramy krótkiego i głośnego pif-paf.

Lata banicji nie poszły na marne – zaczyna z przekąsem profesor Dadżani, politolog, dyrektor Instytutu Nauk Amerykańskich na Uniwersytecie Al Kuds w Bir-Zeyt na Zachodnim Brzegu oraz członek palestyńskiego departamentu do spraw rozwoju gospodarczego. Zrobiłem w tym czasie doktorat w Południowej Karolinie, potem drugi na teksańskim uniwersytecie w Houston, a co najważniejsze amerykańska demokracja nauczyła mnie innego spojrzenia na świat.

Demokracja? – łapię go za słowo. Ostatnio Mahmud Abbas, zwany Abu Mazenem, został premierem w rządzie Arafata. Zachód odczytuje to jako pierwszy krok do pełnej demokratyzacji Palestyny. Z ręką na sercu, panie profesorze, gdyby dzisiaj odbyły się prawdziwie wolne wybory, jakie widoki na zwycięstwo miałaby pańska OWP?

– Znikome – przyznaje Mohammed Dadżani. Przypuszczalnie fundamentalistyczny Hamas i nie mniej krwiożerczy Dżihad zdobyłyby większość w parlamencie. Nie byłoby żadnych pokojowych rokowań z Izraelem.

Polityka 18.2003 (2399) z dnia 03.05.2003; Świat; s. 54
Reklama