Archiwum Polityki

Corrido i Monte Christo

Po raz pierwszy Arturo Pérez-Reverte bohaterem powieści uczynił kobietę. Jak zwykle natomiast u tego popularnego hiszpańskiego pisarza tytułowa postać powieści „Królowa Południa” ma niebanalną biografię, wciągającą czytelnika w krąg pasjonującej historii.

Niebanalne jest już pierwsze zdanie powieści: „Zadzwonił telefon i zrozumiała, że ją zabiją”. Oto bohaterka książki Teresa Mendoza, analfabetka z meksykańskiej prowincji Sinaloa, musi uciekać przed oprawcami. Jej chłopak był pilotem awionetki przewożącej narkotyki z Meksyku do Stanów Zjednoczonych, w pewnym momencie postanowił jednak robić interesy na własną rękę, a to już jego bossom się nie spodobało. W świecie handlarzy obowiązuje prosty kodeks: „Przychodzą ludzie, patrzą, wolą ciebie od innych, chcąc nie chcąc szybko idziesz w górę i wtedy pojawia się konkurencja, i cię wykańcza. Dlatego za każdy fałszywy krok drogo się płaci. (...) Jeśli balansujesz na ostrzu noża, nie możesz zapomnieć, jakie są reguły”. Teresie Mendozie udaje się dostać do Hiszpanii, na Gibraltar, i w ciągu 12 lat z ubogiej dziewczyny staje się jedną z najbardziej wpływowych kobiet. Nieliczni tylko wiedzą, że przydomek Królowej Południa zawdzięcza ona swoim nielegalnym narkotykowym interesom. Po latach Teresa postanawia wrócić do Meksyku i tam wyrównać rachunki z przeszłości.

Powieści Artura Péreza-Reverte to jednak nie tylko proste historie o wartkiej fabule, ale i utwory odwołujące się do literackiej tradycji. W poprzedniej wydanej u nas książce, „Cmentarzysku bezimiennych statków”, pisarz w oczywisty sposób nawiązywał do powieści Roberta Louisa Stevensona, tym razem z kolei inspirację stanowiła dla niego corrido – forma ballady meksykańskiej opowiadającej o życiu codziennym handlarzy narkotyków, śmierci, zdradzie i zemście.

Polityka 18.2003 (2399) z dnia 03.05.2003; Kultura; s. 59
Reklama