Archiwum Polityki

Na czym kto gra

Ostatnio na łamach rozmaitych pism publicyści ogłaszają koniec epoki kultowych artystów muzyki poważnej. Co sprawia, że ktoś staje się muzyczną osobowością i skąd wrażenie, że takich postaci coraz mniej?

Jest nas coraz więcej, więc także i artystów. Uczelnie muzyczne całego świata wciąż wypuszczają młodych obiecujących. Dziesiątki konkursów na całym świecie dają możliwość zaistnienia. Na estradach pojawia się coraz więcej muzyków. Rynek fonograficzny z nadmiaru zatkał się już niemal całkiem. Obok nowych solistów wciąż przecież są na nim obecni ci wielcy i legendarni, także ci nieżyjący od lat. Co do nich nikt się nie spiera: to były gwiazdy. Każdy ich występ był wydarzeniem, a nagrania przynoszą współczesnemu słuchaczowi prawdziwe niespodzianki. Ale i dziś można zetknąć się z prawdziwie wielką kreacją, na scenie i na płycie. Może w naszym zblazowaniu trudniej nam czymś się naprawdę zachwycić, jednak czasem się to zdarza. Jakie cechy określają wymiar muzycznej osobowości, decydują, że ktoś przykuwa naszą uwagę w sposób wyjątkowy?

Technika

To podstawowa broń tych, co pragną przede wszystkim olśniewać. Kult technicznej wyczynowości wywodzi się w pianistyce od Liszta, a w wiolinistyce od Paganiniego. Obaj byli idolami swych czasów na skalę dzisiejszych gwiazd popowych. Wirtuozeria istniała i przed nimi, jednak to właśnie oni stali się prototypami związanego z epoką romantyczną modelu artysty demonicznego i porywającego. Ich dzieła i transkrypcje, najeżone spiętrzonymi trudnościami, do dziś rzucają wyzwania wykonawcom, wśród których wielu właśnie na technikę stawia, traktując ją jak rodzaj sportu.

Artysta-wyczynowiec żyje sceną i popisem. Nagrania mają dla niego wartość użytkową; tak naprawdę chodzi o to, by się pokazać. Zdarzały się wśród tej kategorii jednostki obdarzone prawdziwym, jak to się wówczas mówiło, magnetyzmem (dziś nazywa się to charyzmą). Tak było z Ignacym Paderewskim; jego zachowane do dziś nagrania sprawiają na nas wrażenie w nieznośny sposób manierycznych.

Polityka 18.2003 (2399) z dnia 03.05.2003; Kultura; s. 64
Reklama