Archiwum Polityki

Z kamienicy na ulicę

W wielu prywatnych kamienicach wypowiedzenie najmu dostaje po dwóch–trzech lokatorów. Są i takie, gdzie ten los spotyka wszystkich. Gminy powinny zapewnić zbiedniałym lokatorom mieszkania socjalne. Ale to tylko teoria.

Maria Łapat wyremontowała mieszkanie kilka miesięcy temu. – Przedtem zapytałam właściciela kamienicy o zgodę. Przystał na to, wzięłam pożyczkę w zakładzie pracy. A pół roku później wypowiedział mi umowę najmu z dniem 31 stycznia 2006 r.

W kamienicy przy ul. Sabały 55 w Warszawie na sześć mieszkań pięć zajmują lokatorzy kwaterunkowi. Dopóki czynsze ustalała gmina (a przedtem państwo), właściciele nie interesowali się domem. Kiedy przeciekał dach, lokatorzy robili zrzutkę na naprawę, kiedy chcieli mieć gaz, doprowadzili go na swój koszt. – Od lat sami rozliczamy wodę, prąd, sami sprzątamy. Właściciele tylko pobierają czynsz – mówi Maria Łapat. – Od 1 stycznia tego roku żądają 9 zł za metr. Łącznie z wodą, ogrzewaniem, wywozem śmieci muszę płacić za 38-metrowe mieszkanie 800 zł miesięcznie. Z moich 1,5 tys. zł pensji, bo mąż stracił pracę. Jakby tego było mało, za trzy lata muszę się wynieść.

W kamienicy przy ul. Marysińskiej 22 w Warszawie lokatorzy kwaterunkowi zajmują pięć mieszkań. Właściciel wypowiedział umowy najmu wszystkim już w lipcu 2001 r., natychmiast po wejściu w życie ustawy o ochronie praw lokatorów. Ustawa (art. 11 ust. 5 i 7) daje możliwość wypowiedzenia najmu z trzyletnim wyprzedzeniem – bez obowiązku zapewnienia lokalu zamiennego, jeśli mieszkanie zajmie właściciel lub jego dziecko, wnuk, rodzic albo osoba, wobec której ma obowiązek alimentacyjny. – Przedtem właściciel próbował nas wymeldować zmieniając adres domu – mówi Mieczysława Zatorska, lokatorka kamienicy. – Okazało się, że nie mieszkamy już przy Poprzecznej, tylko przy Marysińskiej.

Polityka 15.2003 (2396) z dnia 12.04.2003; Gospodarka; s. 44
Reklama