Archiwum Polityki

Pluton się odsłania

Pluton to mniejszy od Księżyca zlepek lodu i skał krążący tak daleko od Słońca, że nie wiemy nawet, jak wygląda. Za 12 lat mamy szansę poznać jego oblicze.

Pluton, najdalsza i dziewiąta w kolejności planeta Układu Słonecznego, został odkryty dopiero w 1930 r. Gdyby uczyniono to dzisiaj, na pewno nie potraktowano by go jako kolejnej planety. Zostałby zaliczony do grona obiektów tworzących tak zwany Pas Kuipera. Jest to rozległy obszar rozciągający się poza orbitą Neptuna i składający się co najmniej ze 100 tys. planetoid i komet mających średnicę powyżej 100 km. Astronomom udało się w ostatnich latach zaobserwować w Pasie Kuipera planetoidy niewiele mniejsze od Plutona. Nie wiadomo więc, co się stanie, gdy ktoś odkryje obiekt większy od dziewiątej planety. Czy Plutona czeka wówczas degradacja? Tego rodzaju wątpliwości pojawiają się coraz częściej, w miarę odkrywania obiektów zbliżonych rozmiarami do Plutona (patrz „Pluton, odmaszerować!”, POLITYKA 34/01).

Ostatnia planeta Układu Słonecznego jest więc dużą kosmiczną bryłą, jakich wiele krąży wokół Słońca. Może to był jeden z powodów, dla których w pobliże Plutona nie wysłano dotąd żadnej sondy kosmicznej. Nie dysponujemy do dziś ani jednym dokładnym zdjęciem jego powierzchni. Nawet obrazy przysłane przez kosmiczny teleskop Hubble’a ukazują jedynie rozmazaną białą plamkę.

Nie znaczy to jednak, że Pluton nie interesuje naukowców. On, jak i inne obiekty należące do Pasa Kuipera stanowią pozostałości materii, z której formowały się planety Układu Słonecznego. Przyjrzenie się im to jak cofnięcie się w czasie kilka miliardów lat. Poza tym astronomowie chcą się dowiedzieć, dlaczego z tego kosmicznego gruzu nie ulepiła się planeta podobna do Merkurego, Wenus, Ziemi czy Marsa (pozostałe cztery są ogromnymi gazowymi kulami).

Od 1990 r. NASA opracowywała rozmaite warianty sondy,

która miałaby zapędzić się na rubieże Układu Słonecznego.

Polityka 15.2003 (2396) z dnia 12.04.2003; Nauka; s. 82
Reklama