Zdaniem obserwatorów życia salonowego, Towarzystwo uformowało się na początku lat 90. z nowych elit politycznych wyłonionych przy Okrągłym Stole, wpływowych przedsiębiorców, powracającej do życia publicznego arystokracji oraz elity artystycznej. Paliwem napędzającym życie towarzyskie stały się pieniądze pierwszej generacji polskiego biznesu, który – zachłyśnięty szybkim sukcesem – szukał dla siebie godnej oprawy. W masowej świadomości Towarzystwo ugruntowuje swoją pozycję, gdy na rynku pojawiły się kolorowe magazyny. Czytając publikowane w nich kroniki można się dowiedzieć, kim są ludzie z Towarzystwa, gdzie Towarzystwo bywa, w co jest ubrane, jak się bawi oraz jaki szlachetny cel aktualnie wspiera. Na zdjęciach prawie zawsze jest ono uśmiechnięte, je, tańczy, siedzi na koniach, pali cygara.
– Warszawska elita stała się atrakcyjnym obiektem medialnym. Z ludzi tworzących tę grupę plotkarskie media stworzyły prawdziwych herosów – przyznaje A.B., właściciel agencji public relations, od lat zajmującej się organizacją prestiżowych imprez towarzyskich.
Doły, średniacy i śmietanka
Czy Towarzystwo to zamknięty zwarty monolit, czy raczej towarzyska mgławica skupiona wokół rozmaitych osób i miejsc?
– Dają się niewątpliwie zauważyć pewne grupy, np. wąska elita intelektualno-artystyczna spotykająca się przy okazji premier, wernisaży czy jubileuszy, show-biznes związany z telewizją i kolorową prasą, świat mody, reklamy i public relations, wreszcie średni i wielcy przedsiębiorcy, w pobliżu których zawsze spotkać można polityków i znanych prawników. Ale pewne osoby widać na każdej ważnej imprezie. Co więcej, ta impreza jest ważna właśnie dlatego, że one tam są – mówi A.