Archiwum Polityki

Życie salonkowe

Pojechać salonką Gierka do Moskwy, polecieć rządowym samolotem, jak premier Miller lub prezydent Kwaśniewski? Kogo na to stać, może dziś spróbować, jak podróżuje władza.

Bertrand Jasiński, prezes warszawskiej spółki komputerowej Linia 1, już dwukrotnie wynajmował wagon salonowy, którym niegdyś pierwszy sekretarz PZPR podróżował po Polsce, a także jechał nim składać wizyty przywódcom bratnich państw. Pierwszy raz prezes Jasiński wybrał się z przyjaciółmi do Zakopanego na zawody w skokach narciarskich, by kibicować Adamowi Małyszowi, potem ze współpracownikami z firmy urządzili sobie salonkowy wyjazd integracyjny.

Podróż takim wagonem ma niepowtarzalny charakter. To coś bardzo oryginalnego – mówi prezes Jasiński. – Wprawdzie standard wagonu nie jest najwyższy, ale za to obsługa znakomita. Nie bez znaczenia jest też fakt, że to wagon z historią.

PONSZ dla władzy

Wagon salonowy, którym podróżował Bertrand Jasiński, należy do dawnego pociągu rządowego. Zbudowany w połowie lat siedemdziesiątych służył podróżom kolejowym przywódców partii i rządu. Składał się z wagonów salonowych, sypialnych, restauracyjnego i technicznych, w których mieściły się radiostacja i minielektrownia. Wcześniej Bolesław Bierut, a po nim Władysław Gomułka podróżowali wagonem salonowym, zwanym w gwarze kolejarzy jedynką (taki kolejowy Air Force One). To był zaadaptowany stary francuski wagon pulmanowski, bardzo elegancki. Miał jednak dwie wady: nie mógł przekraczać 100 km/godz., a co gorsza, podróżować po bratnich, szerokich torach radzieckich. Tymczasem Edward Gierek chciał własnym pociągiem szybko dojechać do Moskwy bez konieczności przesiadania się w Brześciu do salonki radzieckiej. To mu zapewniał nowy pociąg rządowy – dzieło robotników i inżynierów z Pafawagu, Cegielskiego i ZNTK Opole. Wszystkie wagony miały po dwa komplety wózków, czyli elementów podwozia z kołami. Te szerokotorowe były zdeponowane w Brześciu.

Polityka 16.2003 (2397) z dnia 19.04.2003; Kraj; s. 38
Reklama