Prezydent i marszałek Sejmu ustalili kalendarz polityczny. Jesienią czekają nas trzy tury głosowań w ciągu miesiąca, co jest wyzwaniem dla Polaków, którzy do wyborów w ogóle chodzą niechętnie.
Ten kalendarz jest wynikiem politycznych kalkulacji, które mocno skomplikowały się po rezygnacji Włodzimierza Cimoszewicza z kandydowania do prezydentury. Dwa tygodnie mają pozwolić wyborcom na oswojenie się ze zwycięstwem prawicowych partii PO i PiS i ewentualnie na danie szansy kandydatowi lewicy w batalii prezydenckiej. Ten plan wynika z nadziei, że Polacy cenią sobie polityczną równowagę i nie będą chcieli całej władzy oddać w jedne ręce.
Rzecz jednak w tym, że lewicy na placu boju pozostaje Marek Borowski, który ma zdecydowanie mniejsze szanse na drugą turę – nie wspominając już o sukcesie końcowym – niż Cimoszewicz.
Polityka
21.2005
(2505) z dnia 28.05.2005;
Komentarze;
s. 20