Archiwum Polityki

Nominowany do Paszportu „Polityki” raper O.S.T.R. o najnowszym albumie „POE”:

Wspólnym mianownikiem dla mnie i producenta muzycznego Emade jest miłość do muzyki i zajawka, jaka nam przy tym towarzyszy. W 2001 r. zagraliśmy koncert we Wrocławiu (on z Fiszem, ja solo), po którym obiecaliśmy sobie, że nagramy płytę. Realizacja projektu trochę się przeciągnęła, ale album zatytułowany „POE” właśnie ukazał się na rynku. W sumie jest to najbardziej na luzie projekt, w jakim kiedykolwiek brałem udział. Począwszy od tego, że w trakcie pierwszych nagrań zgubiłem portfel z dokumentami, skończywszy na tym, że Piotrek (Emade) zgubił ze dwa bity (podkłady). W trakcie powstawania albumu wszelkie dyskusje na temat co jak ma brzmieć i wyglądać, praktycznie – poza pojedynczymi zdaniami – nie istniały, bo Piotrek dał mi wolną rękę. Albo może takie miałem odczucie i odwzajemniłem się tym samym. Lubię takie podejście: jest bit, 30 min później jest kawałek i jedziemy dalej, łapiemy chwilę za nogi i nie dajemy jej uciec, wyciskamy z niej wszystkie dźwięki, jakie tylko się da, i powstaje hip hop, czyli 5 min za mikrofonem, które potrafią zmienić całe życie.

Cokolwiek ludzie powiedzą, zawsze będziemy robili tę muzykę, przede wszystkim dla siebie, bo pozwala nam to spojrzeć na rzeczywistość w jasnym świetle, a jednocześnie rozwija tkwiący w nas potencjał. Nie szukamy rywalizacji, bo największymi naszymi przeciwnikami jesteśmy my sami, bo nasze życie to dusza, serce i własny styl, czyli niezależny hip hop.

Poza udziałem w „POE” od dwóch lat współpracuję jako producent bitów z chłopakami z Londynu w projekcie Skillmega i jest to jak najbardziej ultraantykomercyjny epizod – singel ukazał się niewielkim nakładem i jest dostępny tylko na winylu.

Polityka 21.2005 (2505) z dnia 28.05.2005; Kultura; s. 69
Reklama