Archiwum Polityki

Wielki Brat na orbicie

W filmach sensacyjnych satelity widzą wszystko – potrafią policzyć gwiazdki na pagonie generała. Co naprawdę da się zauważyć z orbity? Rzeczywiście dużo. Można na przykład zarejestrować osiadanie gruntu z milimetrową dokładnością!

Satelitarne zdjęcia radarowe na pierwszy rzut oka niewiele się różnią od zwykłych czarno-białych zdjęć lotniczych. Widać na nich takie samo bogactwo szczegółów – rzeki, góry, miasta. Ale radar widzi nocą i przez chmury – można więc bez przerwy obserwować powierzchnię naszej planety. Systemy takie umieszczano na pokładach satelitów od początków podboju kosmosu.

W lipcu 1991 r. rakieta Ariane wyniosła na orbitę satelitę Europejskiej Agencji Kosmicznej – ERS 1. Nowoczesny radar ASAR, Advanced Synthetic Aperture Radar, dostarczał zdjęcia znakomitej jakości. Systemy satelity pracowały bezawaryjnie przez osiem lat, trzykrotnie dłużej niż przewidywano. W 1999 r. zostały wyłączone z powodu wyczerpania paliwa do silniczków korygujących orbitę. Wcześniej, w 1995 r. do działającego jeszcze ERS 1 dołączył bliźniaczy ERS 2, a w marcu 2002 r. w przestrzeni kosmicznej pojawił się znacznie nowocześniejszy ENVISAT.

Satelity krążą 780 km nad Ziemią po tzw. orbitach polarnych – co oznacza, że podczas każdego obiegu, który trwa 101 min, przelatują nad oboma biegunami. Kombinacja toru lotu satelity i ruchu obrotowego Ziemi sprawia, że cała powierzchnia globu jest skanowana – podczas każdego okrążenia fotografowany jest kolejny pas o szerokości ok. 100 km. Satelita pojawia się prawie dokładnie nad tym samym punktem Ziemi co 35 dni.

Obrazy z ERS były wykorzystywane na tysiące sposobów

– służyły do obserwacji gór lodowych na Północnym Atlantyku, prognozowania plonów kukurydzy w Meksyku, badania budowy geologicznej niedostępnych partii Tybetu, pomagały nawet ścigać tankowce płuczące zbiorniki na Oceanie Indyjskim. Archiwa ESA wypełniły miliony obrazów, a właściwie terabajty danych cyfrowych, na podstawie których one powstają.

Co zrobić z tym potopem danych?

Polityka 21.2005 (2505) z dnia 28.05.2005; Nauka; s. 84
Reklama