Archiwum Polityki

Komu uszy, komu ogon?

Kiedy przed czterema laty likwidowano tu zakłady mięsne, wydawało się, że wraz z nimi padnie cała Rawa Mazowiecka. Dziś miasto odżyło. Wszystko za sprawą byłych dyrektorów przedsiębiorstwa, których kiedyś pracownicy wyrzucili z roboty.

Teraz wyrzuceni przyjmują do pracy zwalniających. Prywatna firma mięsna Food Service otworzyła właśnie nową ubojnię, w której dziennie straci życie dwa tysiące świń. To dwukrotnie więcej niż w zlikwidowanych zakładach. I cała Rawa kibicowała budowie. Ludzie wiedzieli, że spółka będzie potrzebować pracowników, którzy potrafią trzymać nóż w ręku. W mieście takich nie brakuje, nie wszyscy z zakładów znaleźli przecież nową robotę, choć minęły już cztery lata. A przyzakładowa szkoła zawodowa, która przetrwała, bo utrzymuje ją państwo, ciągle szkoli specjalistów dla nieistniejącego pracodawcy. Więc w kadrach Food Servisu rosną stosy podań.

Kiedy Jan Trzepanowski, kuśtykając, wchodzi do swojej nowej ubojni, często odwraca się i patrzy w ślepe okna stojącego nieopodal budynku, w którym spędził osiemnaście lat swego życia. To górujący nad miastem biurowiec zlikwidowanych zakładów mięsnych. Do tej pory jest najwyższym budynkiem w okolicy, nikt już takich biurowców wieżowców nie buduje.

Smithfield Foods likwidując zakłady wywiózł maszyny do starachowickiego Constaru. Tam przeniósł też produkcję szynki Krakus, rawskich kabanosów i wędlin, z których Rawę znała Polska i nie tylko, bo jako jedna z pierwszych dostała unijne i amerykańskie certyfikaty eksportowe. W Rawie zostały po nich tylko wspomnienia i żal.

Kiedy w sierpniu 2000 r. był tu reporter „Polityki”, załoga triumfowała, że utarła nosa Smithfieldowi. Nie udało się to premierowi Buzkowi, którego proszono o interwencję, a udało się pracownikom. Na wieść o likwidacji zakładu zawiązali Komitet Ocalenia i zablokowali drogę szybkiego ruchu Warszawa–Katowice. Za wcześnie uwierzyli, że skutecznie.

Na znak solidarności z tysiącosobową załogą blokował wtedy ruch obecny burmistrz Rawy Eugeniusz Góraj.

Polityka 19.2005 (2503) z dnia 14.05.2005; Gospodarka; s. 49
Reklama