Archiwum Polityki

Przebaczyć, ale komu?

Wizytę Jerzego Wartaka, jednego z przywódców strajku w kopalni Wujek, w domu gen. Wojciecha Jaruzelskiego jego środowisko przyjęło chłodno. Niektórzy komentowali, że to zdrada. Kopalnia Solidarność apel o pojednanie z autorami stanu wojennego traktuje jak prywatny gest kilku swoich działaczy, trzech córek ofiar pacyfikacji i dwóch księży. – Tego się nie spodziewałem – mówi Wartak.

Od 16 grudnia 1981 r., kiedy w świat poszła wiadomość o krwawym stłumieniu strajku i śmierci 9 górników w kopalni Wujek, ciągle aktualne jest pytanie, dlaczego dramat rozegrał się właśnie tu, kiedy na Śląsku protestowały wówczas dziesiątki innych kopalń, hut i wielkich zakładów. W latach 70. Wujek był sztandarową i pokazową kopalnią socjalistycznego górnictwa. Szczycił się największym upartyjnieniem wśród górników – był wizytówką. Ale była to też pierwsza kopalnia, która poparła w 1980 r. strajkujących górników z Jastrzębia i pierwsza, która stanęła na wiadomość o stanie wojennym.

Pacyfikacja strajku obrosła w legendy.

Mówiło się o pokazowej akcji, która miała zastraszyć inne strajkujące zakłady, jak i o prowokacji (za którą miały stać nasza SB, STASI i KGB) wobec autorów stanu wojennego, aby umoczyć ich w krwi i tym samym uniemożliwić jakikolwiek dialog z opozycją. Mówiło się o konfrontacyjnej postawie działaczy Solidarności, którzy potrzebowali krwi na swoich sztandarach, żeby przetrwać najtrudniejsze chwile. Spiskowych teorii było więcej.

Pod koniec 1989 r. gen. Jerzy Gruba, w czasie stanu wojennego komendant milicji w Katowicach, pytany przez „Politykę”, dlaczego nakazał siłowe stłumienie strajku, powiedział, że w tamtym czasie, w okresie ostrej zimy, dla władz stanu wojennego najważniejszy był węgiel. To było być albo nie być ekipy Jaruzelskigo: – Gdyby wtedy ze Śląska nie popłynął w kraj węgiel, w ciągu kilku dni stan wojenny szlag by trafił – uzasadniał. Ciągle otwarte pozostaje pytanie, kto do odblokowania kopalni wysłał pluton ZOMO uzbrojony tylko w broń z ostrą amunicją? Autorzy stanu wojennego twierdzą, że rozkaz o użyciu broni nie został wydany. Po latach zacierania śladów jest to już nie do udowodnienia.

Polityka 19.2005 (2503) z dnia 14.05.2005; Społeczeństwo; s. 106
Reklama