Archiwum Polityki

Korzenie trawy

Korzenie trawy to dosłowne tłumaczenie wyrażenia grass roots, w tym wypadku demokracji na szczeblu gminy. To istota siły amerykańskiego ustroju i amerykańskiego ducha.

Ken Klotz, mer Saratoga Springs, jest człowiekiem, którego dzień pracy wydaje się trwać 25 godzin. Dziś będzie jeszcze dłuższy. Co drugi wtorek o siódmej wieczorem odbywa się doniosły rytuał spotkania rady miejskiej. W odróżnieniu od licznych ceremonialnych funkcji, narady owe stanowią forum konfrontacji z wyborcami i politycznymi adwersarzami. Lokalny ustrój w liczącej ok. 27 tys. mieszkańców Saratodze to system słabego mera: w radzie składającej się z niego i czterech etatowych, bezpośrednio wybieralnych komisarzy Ken jest pierwszym wśród równych – ma tylko jeden głos. Jako demokrata jest w mniejszości, jego partyjnym sojusznikiem jest tylko komisarz robót publicznych McTygue.

Zadaniem Kena jest przygotowanie porządku obrad i przewodniczenie im. Publiczne spotkanie rady to polityczne pole minowe. Wśród 38 punktów porządku dziennego kryć się mogą zastawione przez republikańskich oponentów pułapki. Nowe wybory niedługo, a główny oponent, komisarz Lenz, rad byłby wykazać niekompetencję mera lub ujawnić brak jedności w obozie demokratów. – Muszę być gotów do jasnego i zwięzłego uzasadnienia mego stanowiska w każdej dyskutowanej kwestii. I zawsze oczekiwać niespodzianek – tłumaczy Ken.

Niepozorne centrum Ameryki

Saratoga Springs jest małym miastem, któremu się powiodło. Kiedy w 1777 r. toczyła się w pobliżu słynna bitwa pod Saratogą, jeszcze nie istniało. Pierwsi osadnicy pojawili się kilka lat później. Względna bliskość Nowego Jorku i Bostonu (dziś cztery godziny jazdy autostradą) i renoma miejscowych wód sprawiły, że Saratoga stała się w XIX w. kwitnącym uzdrowiskiem. W 1850 r. otwarto tu słynny tor wyścigów konnych. Dziś kulturalną ofertę uzupełnia leśna opera, bostońska orkiestra symfoniczna i nowojorski balet, nie mówiąc o okazjonalnych koncertach czołowych gwiazd amerykańskiej estrady.

Polityka 18.2005 (2502) z dnia 07.05.2005; Świat; s. 52
Reklama