Archiwum Polityki

Czas Benedykta

Wybór Josepha Ratzingera na papieża oznacza, że na konklawe wygrały teologia, Europa i dziedzictwo Jana Pawła II. To będzie kolejny niezwykły pontyfikat.

Jak na „wielkiego inkwizytora” papież Ratzinger zaczął spokojnie i łagodnie. Tysiące dziennikarzy w Auli Pawła VI rzucił niemal na kolana. Bili mu brawo, jak tłumy na niedzielnej inauguracji. Radykałowie wszelkich odcieni na razie musieli zwinąć transparenty kontestacji. Niemiecki owczarek okazał się łagodnym spanielem.

Coś mi się zdaje, że to nie tylko sztuczka pod media. To zapowiedź zmian, jakie z dnia na dzień przechodzi kardynał obrany papieżem. Będą dalsze. Powiadają, że człowiek czyni urząd, ale ta prawda działa też w drugą stronę: urząd czyni człowieka – zwłaszcza taki urząd.

Benedykt XVI wnosi na tron Piotrowy wiano teologa i to jest jego siłą, z której nie zrezygnuje. A teologiem jest naprawdę nie byle jakim. Teraz jednak będzie się też musiał wykazać siłą duszpasterza. Ale skoro na jego wezwanie ludzie mediów zmówili chórem pacierz – a przecież wielu z nich do kościoła nie chodzi – niewykluczone, że ma i talent ewangelizatora. Błysnął już nim w homilii inauguracyjnej. Prosto i głęboko splótł wyjaśnianie symboliki papieskich insygniów – paliusza i pierścienia Rybaka – z wezwaniem do chrześcijańskiej wolności.

Kilka dni wcześniej byłem na placu św. Piotra w ogromnej rzeszy rzymian, pielgrzymów, turystów i gapiów. Kiedy potężne bicie dzwonów potwierdziło na sto procent, że habemus papam, wybuchła wrzawa szczęścia, że to już tak szybko kardynałowie wybrali nowego papieża. Może nawet nie do wszystkich skaczących z radości dotarło, kto to jest ten nowy papież – Benedykt XVI. Dla nich najważniejsze było teraz, że Kościół ma arcypasterza i nie są już sierotami.

W tym morzu wiwatujących ludzi trzy grupy musiały przeżywać chwile szczególne: Niemcy, Latynosi i Polacy. Niemcy – bo chyba czuli, że ten wybór zdejmuje z nich sporą część historycznej winy narodowej i daje przepustkę na proscenium współczesnego świata.

Polityka 17.2005 (2501) z dnia 30.04.2005; Temat tygodnia; s. 20
Reklama