Nasze wejście do Unii niczego w tej kwestii nie zmieniło. Bruksela nie wtrąca się w systemy fiskalne poszczególnych członków. Nadal więc obowiązują umowy dwustronne, które dużo wcześniej podpisaliśmy z poszczególnymi krajami. Są one różne, inaczej więc rozliczać się będzie Polak pracujący w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, inaczej zaś ten, który znalazł pracę we Francji czy Grecji. O tym, jakie przepisy nas obowiązują, najlepiej dowiedzieć się... we własnym, polskim urzędzie skarbowym, ewentualnie prosząc o tę przysługę kogoś z rodziny. Nieznajomość przepisów nas nie usprawiedliwia. A błąd może kosztować nawet trzy lata więzienia.
Jerzy Z. jest szefem rosyjsko-amerykańskiej firmy. W Moskwie mieszka już od kilku miesięcy, a ostatnio ściągnął tam żonę i dziecko. Ma kontrakt na cztery lata, więc tamtejszy doradca podatkowy, polecony mu przez firmę, poradził, żeby podatek osobisty płacił w Rosji. To dla Jerzego o wiele korzystniejsze, bo w Rosji obowiązuje PIT liniowy ze stawką 13 proc. Tamtejsze przepisy zezwalają na bycie rezydentem podatkowym każdemu, kto pracuje i mieszka dłużej niż 183 dni. Piotr słyszał, że Polska i Rosja podpisały ze sobą umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania. Trwa więc w przekonaniu, że wszystko jest w porządku.
Ale nie jest i za jakiś czas upomni się o niego polski fiskus. – Polski urząd skarbowy z pewnością będzie miał inne zdanie w kwestii jego podatkowej rezydentury – uważa Cezary Krysiak z Ministerstwa Finansów. Rodzina Z. nie wymeldowała się bowiem na stałe z Warszawy. W dodatku ma tu własne mieszkanie, którego nie sprzedała. Urzędnik skarbowy ma prawo być przekonany, że „ośrodkiem interesów życiowych” Piotra Z.