Jednym z przekonań na własny temat, które w czasach marnych poprawiało nam samopoczucie, była powszechna wiara w to, iż jesteśmy społeczeństwem nad podziw kulturalnym i pod tym względem wyróżniamy się korzystnie nie tylko w RWPG, ale w skali globalnej.
Władza ludowa, która nie zawsze dobrze odczytywała oczekiwania i nastroje swego ludu, w tym wypadku zgadzała się ze społeczeństwem, choć może nie w szczegółach. Tak czy inaczej, lubiła podkreślać, że kultura jest ważna, a już przykładowo kino najważniejsze (na co już uwagę zwrócił Lenin). Sztuka miała więc istotnie kształtować poglądy i służyć sprawie. Preferowany był model twórcy będącego przedziwnym połączeniem wieszcza romantycznej proweniencji i pracownika frontu ideologicznego.
Kultura popularna zepchnięta została na margines, a nawet, bywało, schodziła do podziemia. W księgarniach leżały drugie wydania dzieł wszystkich trzeciorzędnego słusznego pisarza, ale nie było na przykład Mniszkówny, która krążyła w maszynowych odpisach po różnych bazarach. Jednym z symptomów zmian zachodzących w Polsce za Gierka było to, iż w 1971 r. dwie istniejące wówczas popołudniówki zaczęły jednocześnie drukować w odcinkach „Trędowatą”.
Mieliśmy najlepszy repertuar filmowy na świecie, jak wtedy mówiono, w czym było tylko trochę przesady. Władza bardzo dbała bowiem o gust i morale kinomanów, nie dopuszczając na krajowe ekrany nie tylko tytułów o niewłaściwej wymowie ideologicznej, ale także zbyt frywolnych i śmiałych pod względem obyczajowym.
Największą ofiarę fałszywego przekonania o powszechnym umiłowaniu namaszczonej klasyki ponosiło szkolnictwo, czego symbolem był tzw. kanon lektur obowiązkowych. Kiedy zmieniały się czasy, zmieniał się kanon, co jednak w odczuciu uczniów nie miało decydującego znaczenia – jedne piły zamieniane były bowiem przez inne.