Archiwum Polityki

Motylek w więzieniu

+++

Na polską premierę dramatu więziennego „Motylek” (tytuł oryginalny „Papillon”) Franklina J. Schaffnera z wielkimi rolami Steva McQueenaDustina Hoffmana z 1973 r. nasi widzowie czekali dobrych kilka lat. Peerelowskie władze bały się go rozpowszechniać, ponieważ stanowił zbyt mocne oskarżenie systemu. To nic, że sprawa dotyczyła zakładu karnego w francuskiej Gujanie, gdzie zamknięto niewinnego człowieka oskarżonego o zbrodnię. Dwuipółgodzinny film o przyjaźni dwóch skazańców, których łączy jedynie chęć życia i wola ucieczki, z punktu widzenia naszych ówczesnych władz wydawał się aż nazbyt oczywistą metaforą ustroju totalitarnego, który można pokonać. W nowych czasach, poza antysystemową wymową, „Motylek” wydaje się znakomitym filmem przygodowym o męce więźniów walczących o przetrwanie i ich zwycięstwie nad bezduszną machiną starającą się ich złamać. Oprócz aktorstwa na najwyższym poziomie majstersztykiem jest nominowana do Oscara muzyka Jerry’ego Goldsmitha oraz niezłe, wytrzymujące próbę czasu, zdjęcia Freda J. Koenekampa.

j.w.


+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 16.2005 (2500) z dnia 23.04.2005; Kultura; s. 68
Reklama