Archiwum Polityki

Świadek specjalnego znaczenia

Niemcy nadawali rozgłos zbrodni katyńskiej, przywożąc na jej miejsce świadków o głośnych nazwiskach – m.in. byłego premiera Polski Leona Kozłowskiego. Fragmenty jego relacji, które dotarły do autora tego artykułu przez łańcuch pośredników, mogą rzucić na sprawę katyńską nowe światło.

Podana przez Niemców w kwietniu 1943 r. informacja o odkryciu grobów katyńskich wywołała w świecie szok i spowodowała daleko idące reperkusje polityczne, których skutki trwają do dziś. Propaganda niemiecka nadała sprawie wielki rozgłos. Cele tej akcji były oczywiste. Chodziło o odwrócenie uwagi od własnych zbrodni, przede wszystkim ostatecznej zagłady europejskich Żydów, o czym informacje coraz częściej docierały do światowej opinii publicznej. Niemcy mieli też nadzieję, że dzięki ujawnieniu zbrodni katyńskiej uda się, jeśli nie rozbić, to przynajmniej osłabić koalicję mocarstw zachodnich i Rosji Sowieckiej. Ponieważ rzecz dotyczyła oficerów polskich, w sposób oczywisty uwaga skupiła się na Polsce.

Niemiecka akcja propagandowa przygotowana została bardzo starannie. Już w pierwszych dniach kwietnia kilkunastu osobistościom polskim z terenów Generalnej Guberni przedstawiono relacje o odkryciu grobów, a wkrótce potem zorganizowano wyjazd polskiej delegacji do Smoleńska. W grupie tej byli: przedstawiciel Rady Głównej Opiekuńczej Edward Seyfert, znany pisarz Ferdynand Goetel, dr Tadeusz Pragłowski z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, robotnik z fabryki Zieleniewskiego Kazimierz Prochownik i inni.

Ponieważ Międzynarodowy Czerwony Krzyż po sprzeciwie Sowietów, wyrażonym poprzez zerwanie stosunków z Polską, nie zdecydował się na powołanie komisji ekspertów, która sprawę katyńską bezstronnie mogłaby zbadać, Niemcy musieli zlecić przebadanie masowych grobów własnym ekspertom. Użyli też do tego celu specjalistów polskich z Polskiego Czerwonego Krzyża. 17 kwietnia wyjechała do Katynia dziewięcioosobowa tak zwana Komisja Techniczna PCK, na czele której stanął znany specjalista medycyny sądowej z Krakowa dr Marian Wodziński.

Polityka 16.2005 (2500) z dnia 23.04.2005; Historia; s. 84
Reklama