Archiwum Polityki

Zagrać Wojtyłę

Dla kinomanów Piotr Adamczyk jest Chopinem z filmu „Chopin. Pragnienie miłości”, telewidzowie znają go jako Jerzego Kozerskiego z telenoweli „Na dobre i na złe”, teatromani zaś pamiętają choćby jako Artura z „Tanga”. Wkrótce telewizja włoska (a później inne) pokaże dwuczęściowy film „Karol. Historia człowieka, który został papieżem”, w którym wcielił się w postać młodego Karola Wojtyły.

Podczas stypendium w Londynie, na które wyjechał jako student Akademii Teatralnej, zapisał się do jednej z tamtejszych agencji aktorskich. Szczupłego blondyna o niebieskich oczach i arystokratycznych rysach wypatrzył reżyser Neil Jordan i zaprosił na casting do „Wywiadu z wampirem”. Ktoś mu poradził, żeby podczas rozmowy sprawiał wrażenie tajemniczego i mrocznego – stara się przecież o rolę wampira. Nie reagował więc na dowcipy Jordana, chociaż go śmieszyły, i roli oczywiście nie dostał. Kolejną szansą na zaistnienie za granicą była główna rola w filmie „Chopin. Pragnienie miłości”, który powstał w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej i prezentowany był na międzynarodowych festiwalach.

Pomógł rumieniec

To jednak tylko przypuszczenia, skąd Włoch Giacomo Battiato, reżyser filmu o Wojtyle, dowiedział się o polskim aktorze Piotrze Adamczyku. Na pierwszym spotkaniu Adamczyk ze zdenerwowania wciąż się czerwienił. Myślał, że wszystko stracone (co to za aktor, który nie panuje nad emocjami!), do momentu, kiedy z książki Gian Franco Svidercoschiego, na podstawie której powstał scenariusz, dowiedział się, że młody Karol Wojtyła też się często rumienił.

Inne podobieństwa wyszły na jaw, gdy Fabrizio Sforza, charakteryzator przy takich filmach jak „Ojciec chrzestny”, „Ostatni cesarz” czy „Angielski pacjent”, zmniejszył mu usta, nieznacznie zmienił fryzurę i kilkoma dotknięciami pędzla przeobraził w młodego Karola Wojtyłę.

Zdjęcia próbne odbywały się w podziemiach rzymskiego kościoła. Kiedy skończyłem, kierowca, który przywiózł mnie z lotniska, Włoch nieznający ani słowa po angielsku, poklepał mnie po plecach i powiedział: „Attore perfetto”.

Polityka 15.2005 (2499) z dnia 16.04.2005; Kultura; s. 68
Reklama