Archiwum Polityki

Agent na agencie

Pośredników są tysiące. Sprzedawanych nieruchomości niewiele więcej. Agencje ostro walczą o klientów, którym nie zawsze wychodzi to na zdrowie. Nie dajmy się upolować byle komu.

Urodzaj na pośredników w ostatnich latach był wyjątkowy. – Przy ulicy, gdzie jest nasza siedziba, powstało osiem biur nieruchomości. Kiedy ktoś zgłosi ofertę sprzedaży w gazecie, przedstawiciele 20 biur proszą, żeby podpisał z nimi umowę i zlecił szukanie klienta – mówi Ewa Krzyżankiewicz z agencji Pomorze w Szczecinie, pośrednik z trzynastoletnim stażem. – Pięć lat temu w Zakopanem były trzy biura nieruchomości, dziś jest ich osiem. Chociaż ilość oferowanych nieruchomości zmniejszyła się kilkakrotnie – twierdzi Ireneusz Wasilewski, który prowadzi w Zakopanem agencję Pegaz.

Pośrednikiem zostawało się łatwo. Zofia Polanowska, wiceprezes spółki Polanowscy Nieruchomości – jednej z największych firm pośrednictwa w Polsce, zaczynała (w 1988 r.) we własnym małym mieszkaniu na Pradze Południe z kapitałem 100 dol. Od stycznia 2002 r. pośrednik musi mieć licencję zawodową i łatwo już nie jest. Trzeba ukończyć kurs kwalifikacyjny (za który płaci się 1,6–2,6 tys. zł), odbyć praktykę zawodową (praktyka w formie warsztatów kosztuje 2–3 tys. zł) i zdać egzamin kwalifikacyjny (1,6 tys. zł). Zdobycie licencji jest jeszcze dodatkowo utrudnione. Ostatni egzamin kwalifikacyjny odbył się 4 września 2004 r.

Także we wrześniu znowelizowana została ustawa o gospodarce nieruchomościami, regulująca m.in. sprawy pośrednictwa. Rozporządzenie do niej ukazało się dopiero na początku marca tego roku. Ministerstwu Infrastruktury najwyraźniej się nie spieszyło. Tymczasem na możliwość zdania egzaminu i legalnej pracy w zawodzie czeka kilkaset osób z zaliczonymi kursami kwalifikacyjnymi i praktyką. Dla kandydatów ze średnim wykształceniem jest to w dodatku ostatni dzwonek: od początku 2006 r. warunkiem zdobycia licencji będzie wyższe wykształcenie.

Polityka 14.2005 (2498) z dnia 09.04.2005; Gospodarka; s. 46
Reklama