Archiwum Polityki

Wielkie olejne widokówki

Właściwie przypadek zrządził, że w 1767 r. Bernardo Bellotto zamieszkał w Warszawie. Dzięki temu dziś pochwalić się możemy okazałą kolekcją obrazów twórcy, którego nazwisko pojawia się praktycznie we wszystkich podręcznikach historii sztuki europejskiej. Ostatnio jego dorobek postanowiło przypomnieć słynne wiedeńskie Kunsthistorisches Museum.

Wypada zacząć od niewielkiego wykładu z historii sztuki. Od XIV do XVI w. włoskie malarstwo było dla Europy jak wzór metra z S?vres. Giotto, Piero Della Francesca, Botticelli, Tycjan, da Vinci, Rafael i wielu innych wyznaczali standardy, stanowili niedościgły wzór do naśladowania dla malarzy z innych krajów. Tę świetną listę zamyka zmarły w 1610 r. Caravaggio. Następny wiek to już triumf Niderlandów, zaś XVIII – Francji. I oto kiedy sztuka włoska ulegała prowincjonalizacji i traciła na znaczeniu, raz jeszcze zabłysła za sprawą tzw. szkoły weneckiej, która do perfekcji rozwinęła tzw. wedutę, czyli pejzaż miejski. Trzech było jej mistrzów: Francesco Guardi, Giovanni Antonio Canal oraz nasz Bernardo Bellotto.

Styl wuja

Pierwszy spędził całe swoje długie ponad 80-letnie życie w Wenecji. Malował głównie z myślą o zagranicznych turystach, ale nigdy nie osiągnął wielkiej popularności, może dlatego, że jego sztuka nie była tak widowiskowa. Dopiero po śmierci doceniono wspaniałe walory malarskie tych obrazów. Antonio Canal także tworzył głównie na zamówienie zagranicy, a jego najwierniejszym mecenasem był angielski konsul, który masowo skupował kolejne prace. Mając już 50 lat zdecydował się wyjechać do Londynu, gdzie przez wiele lat nadal malował pejzaże weneckie (z pamięci, na podstawie szkiców) oraz widoki stolicy Anglii. Trzeci z wedutystów, Bernardo Bellotto, był siostrzeńcem Canala. Jego artystyczna droga potoczyła się jeszcze inaczej i na pewno najbardziej malowniczo.

Bellotto pierwsze nauki malarstwa pobierał u swego słynnego wuja. Przygodę z farbami zaczął mając 13 lat, zaś trzy lata później należał już do cechu malarzy weneckich. Wygląda na to, że był bardzo pojętnym uczniem. Na wiedeńskiej wystawie znalazł się namalowany przez niego w 1739 r.

Polityka 14.2005 (2498) z dnia 09.04.2005; Kultura; s. 69
Reklama